tag:blogger.com,1999:blog-13844959539167900632024-02-07T05:26:46.666-08:00xxxAgnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-26384168468770187742014-12-27T10:02:00.000-08:002014-12-31T06:14:54.623-08:00Rozdział 6<div style="text-align: justify;">
Po wczorajszym wyjściu do Mystic Grill, Elena jeszcze długo nie spała, przez co obudziła się dopiero po dwunastej. Okropnie bolała ją głowa i miała sucho w ustach. Jeszcze nigdy nie miała takiego kaca. Zwlokła się z łóżka i skierowała do łazienki. Przemyła twarz wodą, umyła zęby, a następnie wyszczotkowała długie włosy. Musiała odpuścić kolejny dzień szkoły, nawet gdyby bardzo chciała tam iść, nie dałaby rady. Chciała cały dzień spędzić w łóżku, najlepiej śpiąc. Wyszła z pokoju, żeby przynieść sobie coś do picia. Schodząc po schodach usłyszała śmiech Jenny i jakiś męski głos. Zeszła na dół, po czym skierowała się w stronę kuchni, w której zobaczyła Damona opierającego się o blat. Jak zwykle wyglądał nieprzyzwoicie dobrze. Idealnie ułożone ciemne włosy, czarna koszulka i ciemne jeansy. Uśmiechał się szeroko, przez co w jego policzkach pojawiły się dołeczki, które dodawały mu uroku. Na sam jego widok Elena lekko się uśmiechnęła, zapominając na chwilę o wczorajszej sytuacji. Bracia Salvatore mieli w sobie coś, co sprawiało, że zapominała o bożym świecie. Damon lubił to wykorzystywać, dlatego musiała wziąć się w garść i zignorować to jak brunet cudownie wygląda.</div>
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>Cześć Elena! <span style="text-align: justify;">̶ </span> powiedział radosnym głosem mężczyzna. Jenna odwróciła się w stronę siostrzenicy, trzymając w ręku kieliszek napełniony czerwonym winem.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>Damon przyszedł jak spałaś, ale powiedział, że ma dla ciebie niespodziankę, więc go wpuściłam <span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>wyjaśniła kobieta wyraźnie zafascynowana aparycją wampira.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>W porządku.. chyba. <span style="text-align: justify;">̶ </span><span style="text-align: justify;"> O</span>statnie słowo dziewczyna niemalże wyszeptała, wiedziała, że Damon je usłyszy i to jej wystarczyło. Niemiłe wspomnienia wróciły, nie chciała, żeby tu był i nie chciała więcej go widzieć.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>To ja zostawię was samych <span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span> powiedziała ciotka Eleny opuszczając kuchnię, a przy tym puściła jej oczko, na co brunetka przewróciła tylko oczami, a następnie skierowała wzrok na Salvatore'a.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>Po co przyszedłeś? <span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span> zapytała.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span>Wyjaśnię ci wszystko tak jak obiecałem <span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span> odparł, a dziewczyna czuła, że z każdą chwilą złość staje się coraz mniejsza. Kiwnęła jedynie głową i niepewnie zrobiła kilka kroków do przodu, aby zaraz usiąść na kuchennym blacie. Damon rozglądał się po kuchni, po czym zaczął zaglądać do wszystkich szafek, którymi później trzaskał. Hałas wydawany przez drzwiczki irytował dziewczynę i sprawiał, że ból głowy, który odczuwała stawał się silniejszy.<br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Co ty robisz? ̶ spytał ze skrzywioną miną, a ręką zasłoniła prawe ucho. </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Jak to co? Robię ci obiad </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> powiedział uśmiechając się do Eleny, gdy w końcu znalazł garnek, do którego wlał wodę, wsypał makaron i postawił go na gazie. Napełnił kieliszek czerwonym winem, a następnie dolał trochę do swojego, prawie już opróżnionego.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Ja dzisiaj sobie odpuszczę, ale może przejdźmy do rzeczy </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> powiedziała nieco zniecierpliwiona. Wampir robił wszystko, aby zapomniała o tym, że jest na niego zła i może nawet o tym, że spotykała się ze Stefanem. Damon zawsze był dla niej miły, chociaż wiedziała, że jest zdolny do różnych złośliwości oraz czynów, których nie potrafiła sobie wyobrazić. Miał wiele wad, ale czuła, że przy niej jest naprawdę sobą. Zaczęła w myślach przekonywać samą siebie. Podświadomość podpowiadała jej, że to jest złe, że nie powinna podtrzymywać tej relacji, ale serce skutecznie tłamsiło wszystkie wątpliwości, które przychodziły jej do głowy. Nie potrafiła się przyznać, że lubi starszego Salvatore'a. Patrzyła w milczeniu jak miesza sos do spaghetti i, co chwilę dorzuca jakieś przyprawy uśmiechając się, gdy zaczęło smakować tak jak należy. Przykrył garnki pokrywkami, po czym zbliżył się do Eleny, której ciało aż zadrżało, mimo, że mężczyzna nawet jej nie dotknął. Oparł się o lodówkę i założył ręce na piersi, co uwydatniło mięśnie na jego ramionach. Gdy Damon otworzył usta, aby zacząć opowiadać jej o nadnaturalnych stworzeniach, dziewczyna nagle oprzytomniała i bez zastanowienia wypaliła:</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Jesteśmy tylko przyjaciółmi </span><span style="text-align: justify;">̶ po chwili zdała sobie sprawę, że wcale nie musiała tego mówić, bo brunet uśmiechnął się i jakby zawstydzony, co nie było do niego podobne, wbił wzrok w podłogę.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Wiem, nawet nie przeszło mi przez myśl, że jest inaczej. Mogę już przejść do rzeczy? </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> odczekał chwilę, aż speszona Elena kiwnęła głową. </span><span style="text-align: justify;">̶ Zacznę od początku. W 1864 roku, ja i Stefan poznaliśmy Katherine Pierce. Z wyglądu była bardzo podobna do ciebie. Na początku z charakteru również, dopóki nie dowiedziałem się, że spotykała się nie tylko ze mną, ale również z moim bratem. Nie chciałem odpuścić, kochałem ją, nie wyobrażałem sobie bez niej życia. Ona nie wyobrażała sobie życia bez nas obu, nie potrafiła podjąć decyzji. W końcu nie wytrzymaliśmy i kazaliśmy jej wybierać. Obiecała, że podejmie decyzję następnego dnia o zachodzie słońca. Byłem przekonany, że to mnie wybierze, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przemieniła Stefana w wampira, a wszystko, co mi mówiła było kłamstwem. Wiem, że manipulowała Stefanem, była w tym mistrzynią, ale nie sądziłem, że uda jej się nastawić przeciw sobie braci. Następnego dnia Katherine ponownie mnie zaskoczyła. Stała się w moich oczach potworem. Oboje powiedzieli mi, że się kochają, a ja jestem tylko zauroczeniem, które musi zakończyć. Stefan mnie ugryzł, myśleli, że będę wolał umrzeć niż stać się jednym z nich i żyć z cierpieniem do końca życia.</span><br />
<span style="text-align: justify;">Elena zbladła. Nie sądziła, że młodszy brat Damona jest sprawcą tego czym teraz są. Jej świat w ciągu kilku sekund przewrócił się do góry nogami. Było jej szkoda Damona, a mimo, że nie znała Katherine zdążyła obdarzyć ją nienawiścią.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> A co się z nią stało? </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> zapytała drżącym głosem.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Zaraz po tym jak się pożywiłem poszedłem do niej i wbiłem w jej serce kołek, a potem patrzyłem jak jej ciało staje się skamieniałe. To był mój pierwszy dzień bycia wampirem, a stałem się istotą, która budzi obrzydzenie. Nie umiałem nad sobą panować i przez przypadek wyłączyłem człowieczeństwo. Miałem swoje lepsze i gorsze chwile przez ostatnie 170 lat. Potrafię przestać, gdy chcę, ale były momenty, w których czerpałem satysfakcję z ludzkiej śmierci. Wiem, że tego nie pochwalasz, Eleno, ale wszystko, co mi się przydarzyło przyczyniło się do tego, kim teraz jestem. Uratowałem Caroline, bo mój brat ma teraz "gorszy moment", o ile tak można nazwać chęć zabicia każdego kogo spotka. Mimo nienawiści, nadal się o siebie troszczymy, mamy tylko siebie. Nie jestem aż takim potworem, aby skazywać się na wieczną samotność </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> powiedział i wziął łyk wina. Za każdym razem, gdy chociażby przypominał sobie, to co przed chwilą opowiedział budziło w nim gniew. Zmarszczył brwi, ale wiedział, że jeśli Elena teraz go znienawidzi przynajmniej będzie wiedziała o nim wszystko. </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Nie wiem, co powiedzieć. Ja... ja przepraszam za to, co powiedziałam wcześniej </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> odparła przeczesując palcami swoje długie włosy. Czuła się winna, że oceniała Damona nie wiedząc o nim wszystkiego, nic nie było takie jakim jej się wcześniej wydawało. Stefan przedłożył miłość do brata nad miłość do dziewczyny, która ich wykorzystywała. </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Nie przepraszaj, nie masz za co. Wbrew ogólnemu przekonaniu wiem, co jest złe, a co jest dobre po prostu się tym nie przejmuje, a to sprawia, że ludzie reagują na mnie tak jak ty wczoraj. Nie mam ci tego za złe </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;">̶ powiedział i podszedł do kuchenki, na której gotował się makaron oraz sos, po czym wyłączył gaz i nałożył na przygotowane wcześniej talerze. Między nimi zapadła chwila milczenia, usiedli przy stole, po czym zaczęli jeść. Elena czuła się głupio, ale tyle pytań przychodziło jej do głowy, musiała zaspokoić swoją ciekawość. Odłożyła widelec, na który nawinęła długie nitki makarony i przez chwilę przyglądała się niebieskookiemu wampirowi, który podniósł wzrok i pytająco wzruszył ramionami.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Jecie normalne jedzenie? </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;">̶ spytała niepewnie, co rozśmieszyło Damona.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Nie musimy, ale tak, wszystko działa u nas normalnie, mimo, że jesteśmy martwi. Masz jeszcze jakieś pytania? </span><span style="text-align: justify;">̶ odpowiedział z uśmiechem i dolał trunku do swojego kieliszka. </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Nie zapytałam jeszcze o Caroline. Co z nią? </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Aktualnie jest u mnie w domu, chciałem jej dać pierścień, dzięki któremu możemy wychodzić na słońce, miałem zabrać Stefana, bo i tak w piwnicy nie jest narażony na promienie, ale... </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;">̶ przerwał na chwilę i zastanowił się, co ma teraz powiedzieć. </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> W każdym razie, szukam teraz czarownicy, która go stworzy, a Caroline ma się coraz lepiej, powiedziała, że powoli się przyzwyczaja i będzie piła krew ludzką, ale tylko z torebek z krwią, bo za bardzo się boi, że kogoś skrzywdzi </span><span style="text-align: justify;">̶ powiedział, to ze spokojem w głosie i miał ogromną nadzieję, że Elena nie zwróciła uwagi na pauzę, którą zrobił podczas wypowiedzi. Stefan zniknął, nie było go nigdzie w okolicach Mystic Falls, teraz jedyne, co może zrobić to czekać aż gazety i telewizja zaczną huczeć o atakach dzikich zwierząt. Nie sądził, że po raz kolejny jego brat straci kontrolę, a to on będzie musiał być "tym odpowiedzialnym".</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Strasznie się o nią martwię, nie powinna być teraz sama </span><span style="text-align: justify;">̶ westchnęła cicho.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Tak, masz rację. Chyba lepiej już pójdę. </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> Wstał, po czym zaniósł swój talerz do kuchni, a następnie opróżnił kieliszek, w którym na dnie było kilka kropel czerwonego trunku. Założył na siebie skórzaną kurtkę, którą wcześniej rzucił na wysoki stołek stojący przy blacie i skierował się w stronę drzwi wyjściowych zanim Elena zdążyła zaprotestować. Zerwała się z krzesła i podążyła za nim.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Pójdę z tobą, Care przyda się wsparcie.</span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Jest jeszcze za wcześnie, mogłaby ci coś zrobić. Ma silną wolę jak na młodego wampira, ale wolałbym nie ryzykować </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> powiedział patrząc w brązowe oczy dziewczyny, które nie były przepełnione złością tak jak kilkadziesiąt minut wcześniej. Patrzyły na niego z troską i współczuciem, którego nikt mu nie okazywał. Elena była istotą o nieskazitelnej duszy, którą wampir mógł jedynie zniszczyć. Zniszczyć tak jak wszystko, czego się dotknął. Dłoń chciała ją dotknąć, usta czule całować, a serce kochać przez całą wieczność. Miał przeczucie, że ona chce tego samego, wystarczyło tylko zapytać, aby się przekonać, a po raz pierwszy od dawna Salvatore'owi brakowało odwagi. Bał się odrzucenia, ale chciał wszystko wyrzucić z siebie. Przymknął na chwilę oczy, po czym zbliżył się do dziewczyny i przyłożył dłoń do jej twarzy. </span><span style="text-align: justify;"> </span><br />
<span style="text-align: justify;">̶ Nie powinniśmy być przyjaciółmi, nie po to tutaj przyszedłem. Nie po to los sprawił, że się spotkaliśmy. </span><span style="text-align: justify;">Nie po to podszedłem do ciebie w szkole. Oboje wiemy, że jest między nami coś, z czym staramy się walczyć, ale przegramy tę walkę. Ja już to zrozumiałem, ale będę cierpliwie czekać, aż ty dojdziesz do tych samych wniosków. Narazie Eleno Gilbert... </span><span style="text-align: justify;">̶ imię i nazwisko ledwo przeszły mu przez gardło, a oczy, których źrenice się zmniejszyły zaczęły błyszczeć </span><span style="text-align: justify;">̶</span><span style="text-align: justify;"> zapomnisz o tym, co ci teraz powiedziałem. Jedynie się uścisnęliśmy, rzuciłem przez ramię "do zobaczenia" i wyszedł, żeby zająć się Forbes. Do niczego nie będę cię zmuszać aż sama zaakceptujesz swoją miłość do mnie.</span><br />
<span style="text-align: justify;">Źrenice obojga powróciły do dawnych rozmiarów i stało się tak jak Damon przed chwilą powiedziała. Opuścił dom zostawiając Elenę samą przed drzwiami. Dziewczyna poczuła, że ma w oczach łzy, ale nie wiedziała z jakiego powodu. Nie była świadoma, że przed chwilą z jej umysłu został wymazany moment, na który czekała, ale nie chciała się do tego przyznać. </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><br />
<span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;"> </span><br />
<span style="text-align: justify;">__________</span><br />
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">Witajcie kochani, przybywam z nowym rozdziałem. Jak już pisałam w komentarzach miałam kilka wersji, a dzisiaj znowu wymyśliłam coś innego. Przyznam, że ciężko mi się było rozkręcić na początku, ale może jest to też związane z tym, że byłam zalatana przez święta i nie potrafiłam się skupić. Teraz w każdym rozdziale coś będzie się wyjaśniać, ale prawdopodobnie będą się one pojawiały co dwa tygodnie, bo matura <strike>to bzdura</strike>. Liczę na wasze opinie w komentarzach. </span><br />
<span style="text-align: justify;">Szczęśliwego nowego roku!</span><br />
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">PS1. Wkrótce powstanie nowa zakładka Liebster Award</span><br />
<span style="text-align: justify;">PS2. Jeśli chcesz, żeby informowała Cię o nowych rozdziałach, napisz pod tym postem <a href="http://unfaithfully-y0urs.blogspot.com/p/informowani.html" target="_blank">KLIK</a></span>Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-50713745669166301792014-12-18T11:22:00.002-08:002014-12-31T06:18:09.240-08:00Rozdział 5<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
"<i>To </i><i>był</i><i> dziwny sobotni poranek. Dziwny to </i><i>mało</i><i> powiedziane. </i><i>Nie codziennie</i><i> dowiadujesz </i><i>się</i><i>, </i><i>że</i><i> </i><i>chłopak</i><i>, z </i><i>którym</i><i> </i><i>się</i><i> spotykałaś oraz jego brat, </i><i>są</i><i>... wampirami? Czy to w </i><i>ogóle</i><i> jest możliwe? Moje </i><i>życie</i><i> jest </i><i>już</i><i> </i><i>wystarczająco</i><i> skomplikowane, a teraz jeszcze to. Mimo tego, czego </i><i>się</i><i> dowiedziałam, nie wydaje mi </i><i>się</i><i>, </i><i>żeby</i><i> </i><i>któryś</i><i> z braci </i><i>mógłby</i><i> mnie skrzywdzić, ale </i><i>byłam</i><i> taka </i><i>zła</i><i>, </i><i>że</i><i> nie powiedzieli mi prawdy. </i><i>Chociaż</i><i> </i><i>przypominając</i><i> </i><i>sobie</i><i> </i><i>swoją</i><i> reakcję, to </i><i>się</i><i> im nie dziwię. </i><i>Najgorsze</i><i> jest to, </i><i>że</i><i> </i><i>naprawdę</i><i> </i><i>zależy</i><i> mi na Stefanie i Damonie. Ale o </i><i>tym</i><i> później, bo zaraz przyjdzie Bonnie."</i><br />
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Elena zamknęła pamiętnik i tak jak zwykle schowała go za obraz. Po powrocie od Salvatore'ów zadzwoniła do Bonnie, bo nie chciała spędzić tego popołudnia sama. Jenna wyszła gdzieś podczas jej nieobecności, a Jeremy jeszcze spał. Chciała o tym z kimś porozmawiać. Prawdopodobnie zostanie wyśmiana, ale komu ma o tym powiedzieć jak nie swojej najlepszej przyjaciółce? Wstała z łóżka i wyszła z pokoju, żeby poczekać na Bonnie w salonie. Zeszła w samą porę, bo ktoś zapukał do drzwi. Podeszła i pociągnęła za klamkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Cześć Bonn! ̶ powiedziała szczęśliwa, że ją widzi.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Hej ̶ odparła trochę zbita z tropu i weszła do środka. ̶ Wszystko w porządku? Przez telefon brzmiałaś na trochę zdenerwowaną.</div>
<div style="text-align: justify;">
Elena przewróciła oczami i obie usiadły na dużej beżowej kanapie. Nie wiedziała od czego ma zacząć i czy w ogóle powinna o tym mówić. Podświadomość przekonywała ją, że nie powinna o tym nikomu mówić, przynajmniej narazie. Kto wie jak Bonnie zareagowałaby na taką informację, nie każdy przyjąłby to tak samo wyrozumiale jak Elena. </div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
̶ Czułam się dzisiaj trochę gorzej, nie chciałam być sama ̶ odparła brunetka cały czas nerwowo stukając palcami o swoje kolano. Na jej słowa kąciki ust Bonnie powędrowały ku górze.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
̶ Zawsze możesz na mnie liczyć. Na nas wszystkich ̶ powiedziała i położyła dłoń na dłoni przyjaciółki, aby ją uspokoić. Nagle poczuła ogarniające ją zimno, a przed oczami pojawił jej się dziwny obraz. Nie widziała Eleny, która siedziała przed nią. Zobaczyła coś, co ją przeraziło,a po chwili obrazy zaczęły znikać w oddali i słyszała tylko przeraźliwy krzyk.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
Damon z hukiem otworzyły drzwi do swojej sypialni, w której siedziała szczupła blondynka. Była skulona na łóżku, na które padały promienie słońca. Siedziała w zacienionej części, bo każdy promień sprawiał jej ból. Wystarczyło, że wystawiła mały palec, a ten zaczynał piec, po czym zabierała go ze słońca i po krótkiej chwili nie było ani śladu urazu. Gdy zobaczyła starszego Salvatore'a zrobiła naburmuszoną minę, a jej prawa brew lekko powędrowała ku górze.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
̶ Mogę już stąd wyjść? ̶ zapytała z oburzeniem w głosie.</div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie zauważyłaś, że słońce cię zabija? Wyjdziemy dopiero po zmroku ̶ powiedział przewracając oczami. </div>
</div>
<div dir="ltr">
<div style="text-align: justify;">
̶ To czemu ty możesz normalnie funkcjonować za dnia? ̶ ledwo zadała pytanie, a Damon uniósł dłoń na której znajdował się duży, srebrny sygnet.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ To on mnie chroni. Znajdziemy jakąś wiedźmę i też ci taki zrobi, ale do tego czasu nie będziesz mogła wychodzić za dnia. Rozumiesz? ̶ wyjaśnił i zapytał stanowczo, a Caroline pokiwała głową. Zrozumiała, że przez całe swoje życie nie wiedziała jakie tajemnice świat skrywa przed zwykłymi ludźmi. Jakaś jej część była tym zafascynowana, dopóki nie pomyślała o rodzicach. Mama, Liz, był szeryfem policji Mystic Falls, a ojciec mieszkał w jakimś małym miasteczku na drugim końcu kraju, którego nazwy nawet nie potrafiła sobie przypomnieć. Do rozwodu rodziców dogadywała się z matką jak i ojcem, później wszystko się zmieniło. Przestała być córeczką tatusia, bała się, że jeśli mama dowie się o tym czym teraz jest, odtrąci ją, ale teraz nawet nie mogła z nią porozmawiać, bo była uwięziona w posiadłości Salvatore'ów na jeszcze kilka godzin. Spojrzała w stronę okna, a słońce powoli zachodziło.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Damon... ̶ wypowiedziała jego imię z lekkim wahaniem w głosie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Tak? ̶ obdarzył ją uśmiechem, ale tak naprawdę był już znudzony tą sytuacją, że też Stefan musiał stracić kontrolę akurat wtedy, gdy wrócili do Mystic Falls. Przez to musiał przemienić Forbes i teraz się nią zająć. Nie miał zamiaru zwracać uwagi na ich rasę, a młody wampir wcale tego nie ułatwia.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Pomożesz mi przez to przejść? ̶ zapytała licząc na to, że doświadczony wampir nauczy ją wszystkiego, aby mogła jakoś żyć między ludźmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Z ust Damona nie schodził uśmiech, kiwnął jedynie głową, po czym chwycił Caroline i w wampirzym tempie oboje przemieścili się do salonu, tak, aby na dziewczynę nie padł ani jeden promień zachodzącego już słońca.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Pożyw się jeszcze, a potem wszystko ci wyjaśnię ̶ powiedział wskazując palcem na ławę z ciemnego drewna, na której leżała torebka z krwią, a następnie napełnił dwie szklanki bourbonem. Oboje słyszeli Stefana, który znowu ostatkiem sił domagał się, żeby Damon go wypuścił, ale udawali, że tego nie słyszą. Brunet wziął łyka alkoholu, a drugą szklankę postawił przed Caroline, która oblizywała usta z krwi. Niepewnie wyciągnęła rękę w stronę trunku, ale i tak wzięła mały łyk, po czym mocno się skrzywiła.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Przyzwyczaisz się, to zmniejsza pragnienie krwi. A jeśli nie lubisz kawy, to będziesz musiała, bo dzięki niej nie jesteśmy aż tacy zimni.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Jak narazie wampiryzm ma dla mnie same minusy ̶ westchnęła z wciąż skrzywioną miną.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie martw się, w nocy się zabawimy ̶ powiedział unosząc brwi do góry, a na samą myśl uśmiechnął się ukazując wszystkie zęby.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Bonnie! Bonnie! Obudź się! ̶ Elena krzyczała do przyjaciółki i lekko nią potrząsnęła. Nie wiedziała, co się z nią stało. Nagle stała się nieobecna, jakby straciła kontakt z rzeczywistością, później z nosa zaczęła jej lecieć strużka krwi. Już miała chwycić za telefon, żeby zadzwonić po karetkę, ale nagle Bonnie wzięła głęboki oddech i gwałtownie się podniosła. Na jej twarzy był wymalowany niepokój i przerażenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Co się stało? ̶ zapytała przerażona, a dłonią wytarła czerwoną ciecz spływającą po jej ustach.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie mam pojęcia. Rozmawiałyśmy, a w pewnym momencie ty się wyłączyłaś, później zemdlałaś, ale wyglądałaś jakbyś zobaczyła ducha.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przed oczami dziewczyny ponownie stanął obraz, który przed chwilą jej się ukazał. Mężczyzna, którego nigdy nie widziała trzymał nóż przy szyi Eleny, która była blada jak ściana. Krzyczał do kogoś, ale ledwo mogła zrozumieć, co, bo facet mówił z brytyjskim akcentem, który utrudniał jej zrozumienie najprostszych słów. W tle słyszała słowa, których kompletnie nie rozumiała, były one mieszanką łaciny i francuskiego. Babcia zawsze jej powtarzała, że jest niezwykła, magiczna, tak jak wszyscy z ich rodu, ale zawsze myślała, że to tylko dziwne gadanie staruszki. Przerażenie nie schodziło z jej twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Przepraszam Eleno, ale muszę wyjść ̶ zerwała się szybko z kanapy i pognała w kierunku drzwi nie wyjaśniając swojego dziwnego zachowania. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu babci. Brwi Eleny uniosły się. "To chyba nie jest mój dzień" ̶ powiedziała do siebie. Ponownie została sama, dom ogarnęła cisza. Odchyliła głowę do tyłu głośno wzdychając. Czy już zawsze jej życie będzie tak wyglądało? Liczyła się ze zmianami, ale nie takimi. Jej mózg zaczął pracować bardziej intensywnie, łączyć wątki. Skoro Damon i Stefan są wampirami, to może Bonnie też jest czymś o czego istnieniu Elena słyszała tylko w bajkach z dzieciństwa. Nic już nie było takie jak dawniej. Perspektywa patrzenia na świat zmieniła się w zaledwie kilka godzin. Natłok myśli spowodował u dziewczyny potworny ból głowy, nie była fanką alkoholu, ale dzisiaj potrzebowała się napić. Wstała, zarzuciła na ramiona skórzaną kurtkę i wyszła. Ruszyła wzdłuż swojej ulicy, kierowała się do Mystic Grill, w którym zawsze przesiadywało dużo znajomych. Nie była tam odkąd dowiedziała się, że jej rodzice wylądowali w szpitalu. Z pewnością jej osoba wzbudzi sensację, ale miała to gdzieś, bo wiedziała, że w sobotnie wieczory Matt tam pracuje i będzie miała okazję z nim porozmawiać. Dzisiaj już po raz drugi przemierzała ulice miasta, ale było o wiele chłodniej, jednakże znowu czuła się obserwowana. Nie znosiła tego uczucia, zwłaszcza, gdy panował już zmrok. Czuła się jak w horrorze, ale nie zamierzała się odwracać tak jak bohaterowie, na których zawsze krzyczała mimo, że wiedziała, że jej nie usłyszą. Po prostu to było oczywiste, że zaraz coś im się stanie, więc sama wolała nie ryzykować i szybkim krokiem szła w stronę centrum. W oddali widziała już neonowy napis z nazwą baru. Był sobotni wieczór, a na mieście nie było żywej duszy. Żywej. Kto wie, czy nie przechadzała się tu jakaś martwa, niewidzialna osoba. Skoro istnieją wampiry to może i duchy. Dla Eleny teraz wszystko mogło być możliwe. Wampiry, duchy, wilkołaki i reszta magicznych stworzeń pojawiających się w bajkach, baśniach i legendach. Znowu o tym myślała, a że chciała jak najprędzej od tego uciec pociągnęła za klamkę i weszła do Mystic Grill. W pomieszczeniu panował zaduch, w powietrzu unosiły się opary alkoholu, słychać było głośne rozmowy, śmiech i wołanie kelnerów. Zanim zrobiła kolejny krok nabrała powietrza w płuca i wyprostowała się. To było jej pierwsze wyjście. Od miesiąca nie pojawiła się w szkole, a tu nagle pokaże się z kieliszkiem w ręku, ale jakoś trzeba zacząć, może nie najlepiej, ale lepsze to niż siedzenie w czterech ścianach. Dumnym krokiem przechodziła między ludźmi, którzy stali i lekko kołysali się w rytm muzyki. Kątem oka widziała, że rówieśnicy oglądają się za nią, a następnie szepczą coś swoim towarzyszom na ucho. Liczyła się z tym, ale nie obchodziła ją to, była przyzwyczajona do tego, że ludzie o niej mówili. Tylko teraz nie chciała być postrzegana jako ofiara, nie oczekiwała niczyjej litości, bo dzisiejszy wieczór miał być dla niej rozpoczęciem nowego rozdziału w życiu, więc nie zastanawiając się podeszła do baru, za którym stał chłopak z blond czupryną, Matt.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Elena? Co ty tu robisz? ̶ zapytał zdziwiony, ale jednocześnie szczęśliwy. Nigdy nie chciał wyciągać jej na siłę z domu, wiedział, że kiedyś sama postanowi wyjść i zacząć żyć dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Cześć, dziś jest ten dzień, ale potrzebuję wspomagacza ̶ powiedziała z lekkim uśmiechem, a wypowiadając ostatnie słowo ułożyła palce jakby właśnie trzymała w nich kieliszek. Matt bez zbędnych pytań postawił przed nią kieliszek i nalał tequili. W barze przebywali też dorośli, ale nikt nie przejmował się, że część pijących osób jest niepełnoletnia, dlatego młodzież tak często i licznie tutaj przychodziła. Właściciel baru nie miał pretensji dopóki interes się kręcił, a policja nie wpadała z wizytą.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Proszę. Chyba będziesz miała towarzystwo do picia ̶ odparł z szerokim uśmiechem widząc w drzwiach Caroline. Po chwili jego uśmiech zniknął z twarzy, gdy zobaczył, że za nią idzie wysoki brunet. Damon Salvatore. Nie znał dobrze żadnego z braci, ale odkąd się pojawili wydawali mu się podejrzani, nie ufał im. Nie potrafił tego logicznie wytłumaczyć, tak mu podpowiadała intuicja.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Kogo? ̶ zapytała brunetka, ale nie czekała na odpowiedź i od razu odwróciła się w kierunku drzwi. Widząc dwójkę, która idzie w ich kierunku odwróciła się napięcie, podniosła kieliszek i jednym łykiem opróżniła całą jego zawartość. Czuła się teraz nie jak w horrorze, ale jak w głupiej hollywoodzkiej produkcji, w której "przypadki" są zaplanowane i wszystko jakoś ze sobą się łączy. Jedyne pytanie, które powstało w jej głowie to co Caroline robi tutaj z Damonem? Gdy poczuła męską dłoń na swoim ramieniu zrozumiała, że szybko dostanie odpowiedź na jej niewypowiedziane na głos pytanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Możemy chwilę porozmawiać? Na osobności ̶ szepnął Damon do jej ucha, co spowodowało, że dreszcz przeszedł jej po całym ciele. Dziewczyna pokręciła przecząco głową.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie teraz. Dlaczego jesteście tu razem? ̶ odpowiedziała za spokojem w głosie i pokazała Mattowi ruchem ręki, aby napełnił jej kieliszek.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ To właśnie chciałem ci wyjaśnić, ale może masz rację. Niebieskooki! Nalej paniom i mi również ̶ zawołał do Donovana i usiadł na wysokim barowym stołku. Pomiędzy nim a Elenę usiadła Caroline, wolał ją mieć na oku i w razie potrzeby powstrzymać. Blondyn na słowa Salvatore'a zmarszczył brwi, ale mimo to bez słowa zrobił to, co przed chwilą powiedział mu wampir. Trójka stuknęła się kieliszkami i wypili kolejkę. Elena patrzyła na nich podejrzliwe, jak zwykle nie wiedziała, co się dzieje. Czuła się wykluczona przez świat i ludzi. Wypiła niedużo, ale nieprzyzwyczajony organizm odczuł niewielką ilość alkoholu w obiegu, a kolejne dawki spowodowały, że dziewczyna czuła się lekko zamroczona, ale chyba takiego stanu potrzebowała, aby poznać prawdę o otaczającym ją świecie. Oparła głowę na ręce i przyglądała się Damonowi i Caroline. Dziewczyna wydała się jej inna. Blada twarz, sińce pod oczami, a w oczach przerażenie. Wyglądała jakby coś sprawiało jej ból. Pogrążyła się w swoich myślach, była obecna tylko ciałem, a umysł był gdzieś daleko.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Zaraz wrócimy ̶ powiedział Salvatore, gdy razem z Caroline schodzili z wysokich stołków. Mężczyzna objął ją w pasie i poszli w kierunku tłumu. Elena nie zdążyła przetworzyć tej informacji, a jej towarzysze zginęli już gdzieś między ludźmi. Postanowiła napić się wody i poczekać aż wrócą, miała nadzieję, że za parę minut wszystko się wyjaśni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pragnienie krwi młodej wampirzycy rosło za każdym razem, gdy jej ciało dotykało ciał ludzi. Damon wiedział jak podsycić jej apetyty, specjalnie zabrał ją w zatłoczone miejsce, w którym 3/4 osób zostało pozbawione umiejętności logicznego myślenia, a mimo to sięgali po kolejne szklanki alkoholu. To miało być dla dziewczyny ułatwieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Wybierz kogoś ̶ powiedział pod nosem brunet, ale słuch Caroline wychwyciłby nawet najmniejszy szmer. Bez słowa zaczęła rozglądać się po barze. Znała tu prawie każdego, a nie chciałaby robić krzywdy swoim znajomym. Nie chciałaby skrzywdzić nikogo, ale nic na to nie mogła poradzić, taka już była wampirza natura i uznała, że musi się z tym pogodzić. Postanowiła, że jej celem musi być osoba, która trzyma się raczej na uboczu, aby nikt nie zauważył jej nieobecności. Jeszcze raz przeleciała wzrokiem po wszystkich twarzach i w końcu znalazła. Niska dziewczyna o kasztanowych włosach stała w kącie opierając się o ścianę, jakby na kogoś czekała, a w ręku trzymała drinka, którego co chwilę sączyła. Caroline uniosła delikatnie podbródek, aby wskazać starszemu wampirowi osobę, którą wybrała.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Dobry wybór. Teraz podejdź do niej, popatrz jej w oczy i powiedz, żeby z tobą wyszła. Spraw, żeby chciała to zrobić. Czekam na zewnątrz ̶ szepnął jej teraz do ucha, po czym wyszedł z baru.</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka wzięła głęboki oddech i ruszyła w stronę wybranej dziewczyny. Im bliżej niej się znajdowała, tym jej głód rósł. Gdy stanęła z nią twarzą w twarz, przez chwilę patrzyła na nią bez słowa, co spowodowało u dziewczyny zdziwienie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Mogę w czymś pomóc? ̶ zapytała lekko zdezorientowana, a wtedy Forbes chwyciła ją za rękę i spojrzała głęboko w oczy, momentalnie jej źrenice się zmniejszyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Wyjdziesz teraz ze mną, nie bój się, nic ci się nie stanie ̶ powiedziała stanowczym tonem, na co brunetka kiwnęła głową, a następnie zaczęły się przeciskać przez tłum aż znalazły się przy drzwiach. Damon tak jak powiedział czekał tuż za nimi. Gdy wyszły na zewnątrz jesienny wiatr rozwiał im włosy, przez co zapach ofiary, szybko doleciał do nozdrzy Caroline. Szybkim krokiem minęli kilka budynków, aby wejść w boczną uliczkę. Nie czekając ani chwili dłużej blondynka postanowiła po raz kolejny użyć nowej umiejętności i zauroczyć swoją zdobycz.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie krzycz, nic ci nie będzie ̶ powiedziała patrząc dziewczynie w oczy, po czym wbiła swoje kły w tętnice. Udało jej się zapanować nad płynącą cieczą, jej organizm ogarniała ekstaza. Nie przestając się żywić, przylgnęła mocniej do ofiary i przycisnęła ją do ściany budynku. Oczy Caroline były ciemne, ale nie było już w nich agresji, lecz zadowolenie. Nic nigdy nie dało jej takiej przyjemności jak pożywienie się. Narastała w niej siła i euforia, chciała coraz więcej. Łapczywie piła krew, która spływała jej po twarzy i pobrudziła jej białą bluzkę, ale nie było w stanie się tym przejmować. Na pewno nie w tym momencie. Bodźce z zewnątrz do niej nie docierały, liczyła się tylko ta gęsta, bordowa substancja, która dawała jej ciału ukojenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Wystarczy, Caroline ̶ syknął Damon i położył swoją dłoń na jej ramieniu, aby dać jej znak, że musi przestać. Jeszcze przez chwilę była przyssana do tętnicy młodej brunetki, ale rozum kazał jej przestać. Wysiliła wszystkie swoje zmysły, żeby mogła przerwać, aż w końcu odsunęła się, a dziewczyna osunęła się na ziemię. Blondynka wytarła dłonią usta i uśmiechnęła się ukazując wszystkie zęby, które były jeszcze we krwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Udało się! ̶ prawie krzyknęła uradowana, że udało jej się powstrzymać. Nie sądziła, że będzie w stanie. Czuła się wtedy tak dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Cicho, jeszcze ktoś nas usłyszy ̶ szepnął Damon i przytknął palec wskazujący do ust, ale było już za późno na uciszanie. Oboje zwrócili twarze w stronę ulicy i zobaczyli Elenę, która z przerażeniem patrzy na zakrwawioną przyjaciółkę, a następnie dziewczynę, która zaczęła podnosić się ostatkiem sił.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Co tu się dzieje? ̶ zapytała, a jej głos drżał. Myślała, że ten dzień nie może być gorszy. Myliła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Eleno, wszystko ci wyjaśnimy ̶ powiedziała Caroline zbyt radośnie niżeli wymagałaby tego sytuacja. Wciąż czuła się niesamowicie, nie tylko dlatego, że zaspokoiła głód, ale także dlatego, że udało jej się powstrzymać.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Co mi wyjaśnicie? Że prawie zabiłaś jakąś dziewczynę? A ty jej na to pozwoliłeś! ̶ krzyknęła i obdarzyła Damona wrogim spojrzeniem. Nawet nie chciała wnikać w to jak to się stało, że Caroline była jedną z "nich". Była zbyt zdenerwowana i nie byłaby w stanie się uspokoić. Niczego nie szanowała tak bardzo jak ludzkie życie. Zaczyna się je naprawdę doceniać po stracie kogoś bliskiego i nie mogła znieść myśli, że ktoś może żyć kosztem innych. Emocje w niej buzowały nie tylko ze względu na sytuację, ale także przez tequilę, z którą ewidentnie przesadziła. Salvatore zbliżył się do niej, aby ją uspokoić, ale Elena automatycznie zrobiła krok w tył i zmierzyła mężczyznę wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nic się jej nie stało ̶ powiedział wskazując na ofiarę. ̶ Wiem, że trudno ci się z tym pogodzić, ale taka jest nasza natura. Spróbuj zrozumieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Wysysacie z ludzi życie, tym razem się udało, ale ile osób zabiłeś w swoim życiu, co? ̶ zapytała oskarżycielskim tonem, Damon jedynie westchnął i spuścił wzrok. Nie miał nic na swoją obronę, dawno pogodził się z tym czym jest, nie zamierzał rozpamiętywać swojej każdej ofiary. Na początku się tym przejmował. Wystarczyło wyłączyć człowieczeństwo, a wyrzuty sumienia odeszły w zapomnienie. Popatrzył smutnym wzrokiem na Elenę, oboje milczeli.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ O mój Boże... ̶ szepnęła Caroline, która zaczęła przyglądać swoim dłoniom, ubraniom i dziewczynie, która teraz opierała się o ścianę i nie miała siły, aby uciekać. Patrzyła teraz na siebie z obrzydzeniem. Do jej oczu napłynęły łzy. Słowa, które wypowiedziała Eleny ocuciły ją. Mimo, że nie zabiła czuła się jak morderca.</div>
<div style="text-align: justify;">
Damon odwrócił głowę w stronę blondynki, która zaczęła szybciej oddychać i w wampirzym tempie zabrał ją i zniknęli. Elena poczuła tylko powiew wiatru, który zostawili za sobą.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stefan siedząc w celi rozmyślał o przeszłości, chociaż w niektórych momentach nie był pewien, czy są to wspomnienia, czy dzieje się to naprawdę. To przez zbyt dużą dawkę krwi jego umysł wariował i potrzebował więcej krwi. Głód doprowadzał go do szaleństwa, na początku głód przerodził się w agresję, ale teraz nie miał nawet siły wstać. Czuł, że wysycha, tak bardzo potrzebował teraz krwi. Pustym wzrokiem patrzył się na drzwi i liczył na to, że jego brat w końcu go wypuści, bo ile może go tu trzymać? Tydzień? Dwa? Czekanie i myśli go wykończą. Wszystko związane z Katherine do niego wróciło. Pamiętał ją doskonale. Kręcone brązowe włosy, idealna cera i to, co kochał najbardziej - czekoladowe oczy, w które mógł patrzeć godzinami. Była niewinna, a jednocześnie kusiła. Przypominał sobie chwilę, kiedy pierwszy raz powiedział jej, że ją kocha. Uśmiechnęła się do niego, w jej oczach było widać radość, ale nic nie odpowiedziała. Spuściła wzrok jakby była zawstydzona, ale uwielbiał to.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Puk, puk! ̶ powiedział wysoki mężczyzna, czym wyrwał Stefana z zamyślenia. Salvatore spojrzał w stronę krat, sam nie wiedział, czy to dzieje się naprawdę czy to jego kolejna halucynacja.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Kim jesteś? ̶ zapytał niepewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Jestem Klaus. Mikaelson ̶ odpowiedział dumnie i otworzył drzwi. Z uśmiechem wszedł do celi, a na ziemię rzucił torebkę z krwią, którą Stefan od razu złapał i zaczął pić. W zastraszająco szybkim tempie opróżnił worek.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Czego chcesz? ̶ odparł czując jak jego organizm się regeneruje.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nic się nie zmieniłeś, Rozpruwaczu ̶ odpowiedział z brytyjskim akcentem podkreślając ostatnie słowo, na które Stefan aż się wzdrygnął. Nie miał pojęcia skąd mężczyzna zna jego najmroczniejsze oblicze. Powoli wstał, cały czas próbował jakoś połączyć wątki. Coś sprawiało, że Klaus wydawał mu się dziwnie znajomy, ale gdyby go znał, na pewno by go pamiętał. Klaus zauważył zmieszanie na twarzy Stefana.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Chodźmy na górę, bo to miejsce wpędza mnie w...morderczy nastrój. Wszystko ci opowiem, przyjacielu ̶ zapewnił z uśmiechem na ustach i mężczyźni wyszli z celi, po czym kierowali się na górę. Światło oślepiło Stefana, gdy wyszli z piwnicy. Przebywał w ciemności dobę, przynajmniej tak mu się wydawało, zasłonił dłonią twarz i oboje przeszli do salonu. Mikaelson zachowywał się jakby kiedyś już tu był, jakby znał rozkład całego domu. Od razu podszedł i nalał sobie oraz Salvatore'owi bourbona, który stał za kanapą, a następnie oboje usiedli.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ A więc? ̶ zapytał skonfundowany przyglądając się towarzyszowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Miałby ci za złe, gdybyś nie słyszał o najpotężniejszej istocie na ziemi, ale w takich okolicznościach jakie zaistniały, wybaczam ̶ mówiąc to zaśmiał się, a twarz Stefana ani drgnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Jakich okolicznościach?</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Zaraz wszystko sobie przypomnisz. Był rok 1920, mieszkałeś wtedy w Nowym Orleanie i spotykałeś się z Rebeką, moją siostrą. Prawie codziennie wychodziliście razem, bawiliście się całe noce wraz z przyjaciółmi. Nie brakowało alkoholu, muzyki i małych przekąsek, które umilały wam każdy wieczór. Do czasu, gdy pragnienie krwi nie stało się twoją zgubą. Bardzo nie chciałem, aby przez głupotę kogoś takiego jak ty nasza wspólna tajemnica wyszła na jaw, ale trzymałem się na uboczu. Rebekah nie raz mi proponowała, abym wyszedł z wami, jednakże wolałem, żebyś mnie nie znał. Czekałem na moment, w którym straciłbyś kontrolę przy mojej młodszej siostrze. Może nie jest ona osobą miłosierną, ale ma duży szacunek do ludzi, mimo wszystko. W momencie, gdy oderwałeś tamtej kobiecie głowę, przeraziłeś ją, dlatego musiałem to zrobić. Musiałem chronić moją siostrę. Zauroczyłem cię i na drugi dzień nie było śladu po Stefanie Salvatore. Rebekah rozpaczała jak po każdym ze swoich kochanków, ale przywykłem do tego, zaraz pojawił się nowy i ból po waszym rozstaniu minął.</div>
<div style="text-align: justify;">
Stefan pokiwał głową, ale mało z tego rozumiał. Pamiętał Rebekę i wszystko, co się między nimi wydarzyło, wiedział, że miała braci. Nie przypominał sobie tego, który teraz siedział obok niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Nie mogłeś mnie zauroczyć ̶ wydusił w końcu z siebie, na co Klaus odpowiedział uśmiechem i spojrzał głęboko w jego oczy. Źrenice mężczyzn się zmniejszyły.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Przypomnij sobie wszystko, przyjacielu ̶ powiedział stanowczym głosem, a przed oczami Stefana pojawiły się urywki z tamtej nocy. Z nocy, w której poznaje Klausa, karze mu opuścić miasto i zapomnieć o tym, że ich spotkanie kiedykolwiek miało miejsce. Od tego momentu wszystko w głowie wampira zaczęło nabierać sensu.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Mam rozumieć, że czegoś chcesz? ̶ zapytał prosto z mostu. Na tyle ile miał do czynienia z rodziną Mikaelsonów, domyślał się, że Klaus nie przyjechał do Mystic Falls bezinteresownie.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Pomocy. Doszły mnie słuchy, że byłeś na diecie, ale znowu wróciłeś do starych nawyków, a że mam pewną sprawę do załatwienia w okolicy, mógłbyś mi się przydać ̶ uśmiech nie schodził mu z twarzy, co powoli zaczynało denerwować młodego Salvatore'a.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Niby czemu miałbym ci pomóc?</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Czy to, że jestem pierwotną hybrydą i mogę zadać ci śmiertelne ugryzienie, które tylko moja krew może uleczyć będzie wystarczającą motywacją? ̶ odpowiedział pytaniem na pytanie. Dzięki temu, że był hybrydą jego życie było proste, był najpotężniejszą istotą na ziemi i wykorzystywał to na każdym kroku. Jad wilkołaka dawał mu przewagę nad wampirami, a szybkość i nieśmiertelność nad wilkołakami.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ Zależy o co prosisz ̶ westchnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
̶ O Elenę Gilbert.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
________</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Hej, w końcu nowy rozdział! Miałam trochę roboty w ostatni weekend, bo w tym tygodniu pisałam próbne matury, ale w każdej wolnej chwili pisałam ten rozdział, z którego jestem zadowolona. Teraz rozdziały będą ukazywać się najprawdopodobniej, co dwa tygodnie. Jeśli znajdę więcej czasu, to może szybciej, ale różnie może być. Dziękuję za ostatnie komentarze, naprawdę bardzo mnie motywują, więc liczę na to, że każdy kto przeczyta zostawi po sobie ślad komentujący nie tylko fabułę, ale również poprawność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Już dziś życzę Wam wesołych świąt!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS.<span style="background-color: #2e070c; color: #cebbb6; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 12px; line-height: 16.7999992370605px;">Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o nowych rozdziałach, napisz pod tym postem </span><a href="http://unfaithfully-y0urs.blogspot.com/p/informowani.html" style="-webkit-transition: 0.5s; background-color: #2e070c; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 12px; line-height: 16.7999992370605px; text-decoration: none; transition: 0.5s;" target="_blank">KLIK</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
</div>
Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-27808580209572807672014-12-06T15:51:00.002-08:002014-12-31T06:29:52.032-08:00Rozdział 4 ̶ Wypuść mnie! ̶ krzyknął wściekły Stefan zamknięty w pomieszczeniu, które znajdowało się w piwnicy. Drzwi były grube i twarde, nawet wampir nie był w stanie się przez nie przedrzeć. W środku nie było nic. Światło ledwo wpadało przez małe okienko. Siedząc tu zostawało się sam na sam ze swoimi myślami. Pragnienie krwi, które cały czas panowało nad Stefanem nie odchodziło, stawało się silniejsze, przez co złość w nim rosła. Nie pamiętał wydarzeń wczorajszej nocy, wyparł to z pamięci, nieświadomie. Prawdopodobnie, gdyby tego nie zrobił, najchętniej własnoręcznie wbiłby sobie drewniany kołek w serce.<br />
̶ Nie musisz krzyczeć, bracie. Nie jesteś jedyną osobą w tym domu, która ma wyostrzony słuch ̶ powiedział uśmiechnięty Damon, jakby widok cierpiącego brata sprawiał mu radość.<br />
̶ To otwórz te cholerne drzwi ̶ wycedził przez zaciśnięte zęby.<br />
̶ Ktoś tutaj się wkurzył, ale mam coś dla ciebie, to ci pomoże ̶ rzucił ze spokojem w głosie i postawił małą szklankę wypełnioną krwią między kratami zamontowanymi w drzwiach. Młodszy Salvatore z nadnaturalną szybkością znalazł się przy drzwiach, zacisnął ręce na kratach i spojrzał bratu w oczy wzrokiem pełnym nienawiści.<br />
̶ Myślisz, że to mi wystarczy? ̶ zapytał, ale nie uzyskał odpowiedzi. Damon wzruszył ramionami i opróżnił zawartość całej szklanki. Posłał bratu uśmiech i zniknął zostawiając Stefana samego z żądzą krwi, ale to nie był jedyne problem z jakim musiał się zmierzyć. Sytuacja, w której się znalazł była najgorszą z możliwych. Być w domu z dwoma wampirami, których największym pragnieniem jest wypicie ludzkiej krwi. Co gorsza, jeden z nich jeszcze nie wie kim jest. Pierwszy raz od wielu lat musi zająć się kimś innym niż sobą. Wszedł powoli po schodach, dziewczyna się jeszcze nie obudziła, ale była to kwestia czasu. Nie chciał, żeby w takiej chwili była sama, bo wiedział jak czuje się młody wampir. Nagle wszystkie emocje i doznania są o wiele silniejsze. Zanim przekroczył próg drzwi, które prowadziły do jego sypialni, w której leżała Caroline, przez myśl mu przeszło, że nie da rady okiełznać wampirzycy, ale czy miał wyjście? Nie, pomyślał i westchnął głośno siadając na łóżku, które było pokryte czerwoną satynową pościelą. Pomieszczenie wydawało się być mroczne. Meble z ciemnego drewna, bordowe ściany i łazienka wyłożona czarnymi kafelkami, która nie była oddzielona od sypialni. Damon uważał, że ta ponura kolorystyka odzwierciedla jego duszę. Mrok i tajemnica. To dwa słowa, które potrafiły opisać jego skomplikowaną osobowość. Chciał się zmienić, ale nie miał dla kogo. Jedyne, co miał to sarkazm i codziennie inna ofiara. Pomoc Caroline uznał za świetną okazję, aby zbliżyć się do panny Gilbert. Zawsze w każdej sytuacji doszukiwał się korzyści. Taki już był i obawiał się, że nawet taka dziewczyna jak Elena nie potrafiłaby tego zmienić. A to wszystko przez Katherine, o której jego brat nie mógł zapomnieć. Może dla niego była ona najlepszym wspomnieniem, a zaraz takim, które wywoływało ból i cierpienie. Z kolei, Damon nie chciał myśleć o dawnej miłości. Od dawna była dla niego nikim, nawet gorzej, kimś kogo znienawidził, dlatego ucieszył się, że budząca się blondynka wyrwała go z przemyśleń. Zaczęła łapać krótkie szybkie oddechy, po czym nastąpił jeden głęboki i od razu podniosła się. Była jeszcze bledsza niż zwykle, a w jej oczach było widać strach i dezorientację. Nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu, następnie utkwiła wzrok w siedzącym obok niej brunecie, który patrzył na nią z uśmiechem.<br />
̶ Caroline, prawda..? ̶ zapytał przysuwając się bliżej niej.<br />
̶ Tak, ale co ja tu robię? Jesteś bratem Stefana? ̶ wypowiedziała cicho dwa pytania z tysiąca, które ją teraz nurtowały. Czuła się dziwnie. Nie wiedziała, co jej było przez ostatnie kilka godzin, była pewna, że wracała do domu, a potem pustka. Próbowała poskładać skrawki wydarzeń, które udało jej się przez te kilka sekund przypomnieć, ale nie mogła się skoncentrować, bo odczuwała ogromny głód.<br />
̶ A więc, Caroline, nie panikuj, tylko słuchaj uważnie, co ci teraz powiem. Na szafce ̶ wyciągnął palec wskazujący i pokazał na mebel stojący obok łóżka, na którym leżała torebka wypełniona krwi z napisem "Mystic Falls Hospital" ̶ jest coś, co utrzyma cię przy życiu. Krew. Jeśli jej nie wypijesz umrzesz.<br />
̶ Jak to umrę? ̶ powiedziała jeszcze bardziej przerażona, a jej oczy napełniły się łzami.<br />
̶ Właściwie to już nie żyjesz ̶ mówiąc to zobaczył, że brwi blondynki powędrowały ze zdziwienia ku górze. Nagle zerwała się z łóżka i ruszyła w stronę drzwi, ale nie zdążyła nawet dotknąć klamki, bo Damon zagrodził jej drogę, czym jeszcze bardziej ją przeraził.<br />
̶̶ Czym ty jesteś? ̶ krzyknęła, ale jej własny głos sprawił, że aż rozbolała ją głowa. Wszystko było o wiele bardziej wyraźne, wręcz nie do zniesienia.<br />
̶ Właściwym pytaniem byłoby: czym my jesteśmy. ̶ powiedział z uśmiechem na ustach, a Forbes powoli zaczynała wszystko rozumieć. Spojrzała w stronę worka krwi i poczuła, że to jest coś, czego pragnie. Bez zastanowienia chwyciła go i zaczęła zachłannie opróżniać. Nie wypiła nawet połowy, bo Damon wyrwał jej torebkę z ręki.<br />
̶ Wystarczy, jeden rozpruwacz w Mystic Falls w zupełności wystarczy.<br />
<div style="text-align: justify;">
Elenę obudziły promienie słońca, które wpadały przez okno. Były to już ostatnie słoneczne dni w tym roku. Robiło się coraz chłodniej, Elena najchętniej przesiedziałaby jesień i zimę w domu, pod kocem, z herbatą czytając książkę bądź pisząc pamiętnik, w którym zapisywała każde wydarzenie z jej życia oraz przemyślenia. Dziewczyna zawsze miała obawy, że ktoś przeczyta wszystkie myśli przelane na papier, dlatego zawsze po skończeniu pisania, chowała pamiętnik za obraz, który wisiał nad jej łóżkiem. Niektórych rzeczy nie mówiła nawet Bonnie i Caroline, na przykład tego, co stało się wczoraj Stefanowi. Sama nie rozumiała tej sytuacji, która wydarzyła się na ganku. Miała nadzieję, że dzisiaj wszystko się wyjaśni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uwielbiała sobotnie poranki, kiedy jeszcze wszyscy spali, a ona miała czas tylko dla siebie. Zawsze brała długą kąpiel i mogła się zrelaksować. Wypełniła swój cotygodniowy rytuał, owinęła się ręcznikiem, po czym założyła ubrania, które czekały na nią przygotowane na szafce. Przeczesała swoje długie brązowe włosy i pomalowała rzęsy tuszem, żeby podkreślić czekoladowy kolor swoich oczu. Podczas wykonywania wszystkich czynności, cały czas myślała o Stefanie. Martwiła się o niego. Uznała, że najlepiej będzie, jeśli jeszcze dzisiaj pójdzie do Salvatore'a i sprawdzi czy wszystko w porządku. Chociaż tak mogła mu się w jakiś sposób odwdzięczyć za to, że troszczył się o nią po śmierci jej rodziców. Było wcześnie, ale chciała spotkać się ze Stefanem jak najszybciej. Założyła szarą bluzę, wyszła z pokoju i po cichu zeszła po schodach, żeby nie obudzić Jenny i Jeremy'ego. Wciągnęła na nogi czarne trampki, narzuciła skórzaną kurtkę i wyszła z domu. Zimny wiatr ciągle rozwiewał jej włosy, które zasłaniały jej drogę, więc związała je w kucyk. Szybkim krokiem przemierzała ulice Mystic Falls, aby jak najszybciej dotrzeć do posiadłości Salvatore'ów. Nie wiedząc czemu, czuła, że ktoś ją obserwuje. Oglądała się, co chwilę za siebie, a gdy była już pod domem jej krok zamienił się w trucht. "Popadasz w paranoję" - skarciła się w myślach i już powoli podeszłą do wielkich drzwi, w które mocno zastukała trzy razy, aby domownicy usłyszeli. Nie wiedziała, że niektórzy w tym domu byli w stanie usłyszeć nawet jej bicie serca. Nie musiała czekać długo. Drzwi otworzył przed nią starszy z braci, który wyglądał tak samo dobrze jak wtedy , gdy zobaczyła go po raz pierwszy.<br />
̶ Cześć, Damon, jest Stefan? ̶ zapytała lekko się uśmiechając.<br />
̶ Nie, musiał wyjechać na parę dni, ale wejdź ̶ odparł. Uznał, że to dobra okazja, aby zbliżyć się do dziewczyny. Sam był zdziwiony swoją postawą, ale nie chciał jej skrzywdzić, tak jak mówił Stefanowi przed imprezą w Mystic Grill. Chociaż musiał przyznać, że pachniała niesamowicie, zupełnie inaczej niż ludzie, którzy mijali go każdego dnia lub w których zatopił swoje kły.<br />
̶ W sumie czemu nie, muszę w końcu zacząć przebywać z ludźmi. ̶ powiedziała i w myślach przekonywała siebie, że to dobry pomysł. Nadal odczuwała pustkę po stracie rodziców, ale chciała żyć dalej.<br />
̶ Zapraszam ̶ mówiąc to, Damon otworzył szerzej drzwi i gestem dłoni zaprosił Elenę do środka, która weszła niepewnie i przeszli razem do salonu.<br />
̶ Mogę wiedzieć, gdzie pojechał? Czy to tajemnica? ̶ powróciła do tematu Stefana, bo to dla niego tutaj przyszła.<br />
̶ Musiał załatwić sprawy rodzinne, ale powinien wrócić za kilka dni. Napijesz się czegoś? ̶ zapytał starając się szybko zmienić temat. Nie miał ochoty jej okłamywać, ale tego wymagała sytuacja, był do tego przyzwyczajony. Przez ostatnie stulecie z jego ust zostało wypowiedzianych więcej kłamstw niż zwykły śmiertelnik mógłby sobie wyobrazić.<br />
̶ Ach, rozumiem. Nie, nie, dziękuję ̶ odpowiedziała rozglądając się po wnętrzu, które nadal ją zachwycało.<br />
̶ A ja się napiję ̶ powiedział wzruszając ramionami i podszedł do stolika, na którym stała kryształowa karafka wypełniona bourbonem. Napełnił szklankę alkoholem, a następnie usiadł na kanapie, a po kilku sekundach dołączyła do niego Elena.<br />
̶ Jest dopiero dziesiąta. Gentleman nie pije przed dwunastą ̶ powiedziała ze śmiechem w głosie, przebywała w towarzystwie prawie nieznajomego, a czuła się przy nim wyjątkowo swobodnie.<br />
̶ Lubię łamać zasady, panno Gilbert ̶ odpowiedział upijając łyk nie przystając patrzeć w brązowe oczy dziewczyny. Z minuty na minuty, rozmawiało im się coraz lepiej. Żartowali, ale rozmawiali też o życiu, sztuce i wszystkim, co ich otaczało. Czuli się przy sobie swobodnie. Elena zapomniała po co tak naprawdę tu przyszła, a Damon zapomniał o młodej wampirzycy zamkniętej w jego sypialni i bracie, który nota bene spotykał się z dziewczyną, z którą on teraz rozmawiał w najlepsze i nie miał ochoty przestawać. Chciał ją poznawać, wiedzieć o niej wszystko, zaopiekować się nią, a także otworzyć. Coś w nim pękło, coś co próbował stłamsić w sobie od dawien dawna.<br />
̶ Właściwie to czemu zaczęłaś spotykać się z moim bratem? Jestem fajniejszy, zabawniejszy, no i bez wątpienia przystojniejszy ̶ powiedział śmiejąc się, na co brunetka odpowiedziała tym samym. Przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl, że Damon ma rację, to co teraz czuła była czymś zupełnie innym niż to, co czuła przy Stefanie. Sama nie wiedziała, czy czymś lepszym. Podparła głowę na ręce, którą opierała o oparcie sofy i przez chwilę wpatrywała się w niebieskookiego z uśmiechem na ustach.<br />
̶ Skromność to też twoja mocna strona? ̶ odparła kręcąc głową rozbawiona.<br />
̶ Cieszę się, że zauważyłaś ̶ mówiąc to uśmiechnął się triumfalnie, a później nieco spoważniał. ̶ ..i, że udało mi się nieco poprawić ci humor.<br />
̶ Tak..dziękuję ̶ wypowiedziała te słowa cicho, po czym położyła swoją dłoń na dłoni Damona i lekko ją uścisnęła. Oboje siedzieli chwilę w milczeniu, aż dziewczyna zabrała rękę. ̶ Chyba już czas na mnie ̶ powiedziała, po czym wstała z kanapy.<br />
̶ Ale miło, że przyszłaś, chociaż jeden poranek spędził w towarzystwie kogoś innego niż bourbon ̶ na te słowa oboje się uśmiechnęli i wyszli z salonu.<br />
̶ Jeszcze raz dziękuję.<br />
I znowu zapadła cisza. Stali w korytarzu, czekali na ruch drugiej strony, ale ten ruch nie nastąpił. Elena spuściła wzrok, miała się obrócić, jednakże usłyszała przeraźliwy krzyk. Była pewna, że dobiegał gdzieś z dołu, ale nie potrafiła go zlokalizować. Popatrzyła pytająco na Damona, a dźwięk głosu ponownie rozniósł się po domu. To był znajomy głos. Głos, które słyszała przez ostatni miesiąc prawie codziennie. Głos Stefana. Spanikowana zaczęła się rozglądać i próbowała zlokalizować miejsce, z którego wydobywał się krzyk.<br />
̶ Gdzie jest Stefan? ̶ każde słowo wypowiedziała z dokładnością, zła na Damona, że ją okłamał.<br />
̶ Nie zrozumiesz tego, Eleno, to jest dla jego dobra ̶ próbował ją uspokoić, ale z marnym skutkiem, bo jego opanowany ton jeszcze bardziej ją denerwował.<br />
̶ Dla jego dobra go przetrzymujesz? Po co? Żeby się do mnie zbliżyć? ̶ jej głos przybrał oskarżycielski ton.<br />
̶ Jeśli bym tego nie zrobił, kto wie do czego posunąłby się mój brat. Chciałem cię ochronić.<br />
̶ A co takiego niby mógłby mi zrobić? Zresztą, zabierz mnie do niego ̶ Elena te słowa prawie wykrzyczała. Brunet przewrócił oczami, wiedział, że wyjawienie prawdy będzie nieuniknione, ale nie sądził, że zdarzy się to dzisiaj. Albo przynajmniej nie wtedy, gdy Stefan jest głodny. Wiedział, że dziewczyna nie odpuści, miał jedynie nadzieję, że jego młodszy brat osłabł na tyle, że nie będzie w stanie się na nią rzucić, bo wystarczająco szokującą wiadomością dla zwykłej nastolatki jest to, że wampir przetrzymuje swojego brata wampira, żeby ten nie pozabijał całego Mystic Falls. W milczeniu otworzył drzwi prowadzące do piwnicy i po chwili oboje szli po schodach. Byli już na ostatnich stopniach.<br />
̶ Eleno, poczekaj chwilę ̶ powiedział cicho, a dziewczyna odwróciła się do niego. ̶ Nie podchodź zbyt blisko, wszystko ci wytłumaczę, ale proszę, bądź ostrożna. - skinęła tylko potwierdzająco głową i pokonała dwa pozostałe schodki. Pierwsza rzecz, która przykuła jej uwagę to drzwi z wmontowanymi kartami. Jak w więzieniu, tylko gorzej. Podeszła ostrożnie i zajrzała przez kraty. Stefan siedział w kącie pustego pomieszczenia, był blady, a pod oczami miał ogromne sińce. Wyglądał na wycieńczonego.<br />
̶ Stefan, to ja ̶ powiedziała dosyć niepewnie i zbliżyła się do drzwi. Chłopak uniósł wzrok, a na jego twarzy pojawiło się coś na kształt uśmiechu.<br />
̶ Katherine, wiedziałem, że przyjdziesz. Czekałem na ciebie ̶ odparł ochrypniętym od krzyku głosem. Elena zmarszczyła brwi i pytającym wzrokiem spojrzała na starszego Salvatore'a, który trzymał w ręku torebkę wypełnioną jakimś płynem. Przyglądała się jej przez chwile, aż w końcu zrozumiała, co mężczyzna trzyma. Krew. Jej oddech przyśpieszył, przerażonym wzrokiem patrzyła na Damona, który zaczął się do niej zbliżać. Położył dłonie na policzkach dziewczyny i próbował ją uspokoić, ale jego słowa nic nie dawały. Wiedział, że pomogłoby tylko zauroczenie. Nie chciał jej tego robić, zasługiwała na prawdę, nawet najgorszą. Z oczy Eleny zaczęły płynąć łzy, nie mieściło jej się to wszystko w głowie. W pewnym momencie dotyk Salvatore'a zaczął ją drażnić i odsunęła się od niego. Jego twarz była przepełniona bólem, na którą Elena nie mogła już patrzeć. To było dla niej zbyt wiele.<br />
̶ Przepraszam ̶ szepnęła i pobiegła w stronę schodów, po których szybko weszła. Damon słyszał każdy jej krok, a potem mocne trzaśnięcie drzwi. Westchnął głośno i postanowił wrócić na górę. Spojrzał na zegarek, który wskazywał 11:55. Ponownie stanął przy stole, na którym stał bourbon i wbił w niego wzrok.<br />
̶ Muszę się napić.<br />
<br />
_______<br />
<br />
Dobry wieczór, bo zaraz 1 w nocy. Pisałam ten rozdział chyba dwie lub trzy godziny, sama nie wiem, straciłam poczucie czasu. Pierwszą wersję prawie w całości napisałam w tygodniu, ale coś mi nie pasowało, więc zaczęłam od nowa i bardzo mnie to cieszy. Nauki mam strasznie dużo, a cały czas myślę o pisaniu i rozważam wszystkie pomysły. Matura nie zając :) Cieszę się, że przybyło mi trochę czytelników, dziękuję za pozostawione komentarze oraz mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodobał. Piszcie, a ja uciekam do chromosomowej teorii dziedziczenia.<br />
<br />
<span style="background-color: #2e070c; color: #cebbb6; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 12px; line-height: 16.7999992370605px; text-align: start;">PS. Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o nowych rozdziałach, napisz pod tym postem</span><a href="http://unfaithfully-y0urs.blogspot.com/p/informowani.html" style="-webkit-transition: 0.5s; background-color: #2e070c; color: black; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: 12px; line-height: 16.7999992370605px; text-align: start; text-decoration: none; transition: 0.5s;" target="_blank">KLIK</a></div>
Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-81737980382356234972014-11-29T09:16:00.003-08:002014-12-06T15:59:11.117-08:00Rozdział 3Stefan jak najszybciej chciał znaleźć się w domu, zamknąć w czterech ścianach i zostać tam na zawsze. Był wściekły na siebie, że prawie stracił kontrolę, na szczęście w porę udało mu się uciec, ale nie wyglądało to na normalne zachowanie. Doskonale wiedział, że przestraszył Elenę i kompletnie nie wiedział jak się jej z tego wytłumaczy. Czuł, że powinien opuścić Mystic Falls, ale z drugiej strony to było jego miejsce, jego dom, tu się urodził i chciał zostać jak najdłużej dopóki ludzie nie zorientują się, że jego ciało się nie starzeje. Mógł powiedzieć o wszystkim Elenie, ale czy to pomoże? Dziewczyna odsunie się od niego i z pewnością to byłaby dobra decyzja, bo sam nie był już pewien czy da radę dłużej powstrzymywać się od picia ludzkiej krwi. Ale uderzające podobieństwo Eleny do Katherine sprawiało, że chciał zostać. Patrzył na Elenę przez pryzmat dawnej ukochanej, nadal coś do niej czuł i nie mógł o niej zapomnieć. Próbował to w sobie tłumić, ale gdy po raz pierwszy pocałował dziewczynę wszystko wróciło. Poczuł się jak w roku 1864 i był pewien, że osobą, którą całuje jest Katherine. Jego słodka Katherine, która go przemieniła, a sama zginęła i zostawiła go samego na całą wieczność. Dopiero prawie 150 lat później poczuł się podobnie jak w przeszłości, wtedy gdy zobaczył Elenę. Na początku był pewien, że Katherine w jakiś sposób wróciła. "To musi być ona" - pomyślał pierwszego dnia szkoły, ale miała w sobie coś, co sprawiło, że wiedział, że jednak nie ona. Sam do końca nie wiedział jak to określić, ale emanowała... dobrocią i życzliwością.<br />
Nagle poczuł w sobie ogromny głód, który powstrzymywał już od dłuższego czasu. Czuł, że krew zwierzęcia go nie zaspokoi, ale nie mógł ryzykować i pić krwi prosto z żyły. Zbyt długo tego nie robił, nie powstrzymałby się, osuszyłby ciało z krwi, a gdy już przestałby odczuwać ekstazę po pożywieniu się, zadręczałoby go poczucie winy. Tego by nie zniósł, w tej chwili jedyną nadzieją były zapasy krwi Damona, które trzymał w lodówce w piwnicy. Jedyne o czym mógł teraz myśleć to ciemnoczerwona ciecz, chociażby z worka. Był napędzony przez pragnienie, w szybkim tempie znalazł się w domu, a chwilę później w piwnicy. Jego oczy były już czarne zanim otworzył lodówkę. Uchylił wieku i chwycił w dłoń torebkę krwi, po czym otworzył opakowanie i zaczął zachłannie wysysać krew. Od dawna się tak nie czuł, powstrzymywanie się od picia ludzkiej krwi przez tak długi czas było najtrudniejszą rzeczą, przez którą musiał przechodzić w ciągu całego swojego życia, ale po latach odwyku smakowała jeszcze lepiej. Zatracił się w tym, stracił kontrolę, co chwilę sięgał po kolejną torebkę krwi i opróżniał ją w zastraszająco szybkim tempie. Puste opakowania były rozrzucone po podłodze, a Stefan właśnie opróżniał ostatnią porcję krwi. Rozejrzał się wokół siebie, jego oddech przyśpieszył, a w oczach pojawił się strach, jednocześnie chciał więcej.<br />
-Stefan? - starszy Salvatore niepewnie wypowiedział imię młodszego brata. Już dawno nie widział go w takim stanie. Mimo, że często drwił z jego "diety", to w głębi wiedział, że tak będzie dla niego lepiej. Nie był tak silny jak on, ale przynajmniej nie zabijał każdego kto wejdzie mu w drogę. W szale odrywał swoim ofiarom głowy, a czasami również kończyny, następnie próbował złożyć ciała. Wyrzuty sumienia zabijały go od środka, ale pragnienie zaspokojenia głodu było silniejsze.<br />
-Ja... - jąkał się przez chwilę, próbując wytłumaczyć jakoś to, co zdarzyło się przed chwilę. Myśli, które powstały w jego głowie przytłaczały go. Odczuwał niepokój, ale także nadludzką siłę, która rozchodziła się po całym organizmie. Jedyne, co uznał w tym momencie za słuszne to wyjść i znaleźć ofiarę. Nie zwlekając chwili dłużej wyminął Damona i opuścił dom. Starszy brat nie dałby radę mu dorównać, ludzka krew oddziaływała teraz na Stefana dużo silniej niż na wampira, który regularnie się nią żywił. Biegł szybko, ale jego wyostrzony wzrok potrafił zauważyć najdrobniejszy szczegół, słuch wyłapywał każdy szmer. To było coś, co Stefan dawniej lubił, ale chciał od tego uciec - przewaga nad ludźmi. Fizyczna, a także psychiczna. Lubił się nimi bawić, był drapieżnikiem, dlatego postanowił znaleźć swoją pierwszą ofiarę.<br />
Zwolnił i ludzkim krokiem wszedł do parku, który znajdował się w centrum miasta. Było już ciemno, jedynie latarnie oświetlały drogę. Stefan nie musiał długo czekać na zdobycz, usłyszał otwierające się drzwi Mystic Grill i ruszył w tamtym kierunku. Szczupła wysoka blondynka wyszła z baru, wydawała się znajoma, ale była odwrócona do wampira tyłem. Dogonił ją, ale przez chwilę skradał się za nią i wsłuchiwał w bicie jej serca.-<br />
-Nie boisz się wracać sama? - zapytał, a dziewczyna gwałtowanie odwróciła się.<br />
-Stefan? Właściwie to bardzo dobrze, że się pojawiłeś, bo nigdy nic nie wiadomo. - odpowiedziała Caroline ze śmiechem w głosie i odgarnęła dłonią włosy na plecy.<br />
Salvatore przełknął głośno ślinę, gdy blondynka odsłoniła kawałek swojej szyi. "Nie zabiję jej, potrafię przestać" - powtarzał sobie w myślach jak mantrę, ale czy rzeczywiście w to wierzył?<br />
-Odprowadzę cię do domu i dopilnuję, żeby nic ci się nie stało. - powiedział również uśmiechając się, a jego twarz nie zdradzała jego pragnienia i tego, co za chwilę zamierza zrobić. Caroline opowiadała mu o balu, przy którego organizacji ma pomóc razem z Eleną. Była pogodna i energiczna, mimo, że słabo się znali, opowiadała wszystko chłopakowi jakby znali się przez całe życie, co mu nie przeszkadzało. Cieszył się, że to Caroline postanowiła wygłosić długi monolog o dekoracja, przekąskach i zaproszonych gościach, a on w tym czasie mógł się wyłączyć i nasłuchiwać czy ktoś znajduje się w pobliżu. Skręcili w boczną uliczkę, która prowadziła do domu Forbes, nie była oświetlona, a mama Caroline prawdopodobnie już spała, bo w oddali nie było widać palącego się światła. Stefan przyglądał się przez chwilę dziewczynie i wyobrażał sobie jak zanurza kły w jej alabastrową skórę. Poczuł w sobie narastający głód, a jego oczy zrobiły się czarne. Zatrzymał dziewczynę i obrócił ją tak, aby stała twarzą do niego.<br />
-Proszę nie krzycz i nie ruszaj się. Nie zrobię ci krzywdy. - powiedział patrząc jej w oczy, w których był strach, ale nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Jej serce przyśpieszyło, a cera zrobiła się jeszcze bledsza niż zwykle. Bała się, ale nie potrafiła nic zrobić, nie mogła. Nagle poczuła, że chłopak delikatnie przejeżdża dłonią po jej szyi, a następnie zbliżył do niej usta. Później poczuła tylko ogromny ból, gdy ostre kły przebijały jej skórę. Nadal stała w bezruchu, a Stefan przyciągnął ją mocniej do siebie. Z każdym łykiem nabierał siły i znowu pozwolił sobie się zatracić. Cichy głos w jego głowie mówił mu, że Elena znienawidzi go jeszcze bardziej, ale mimo to nie mógł oderwać się od Caroline, która przymknęła oczy, była bezwładna, jakby ktoś wypompowywał z niej życie.<br />
-Zostaw ją! - krzyknął starszy Salvatore, który miał nadzieję, że obejdzie się bez przemocy i jego brat się opanuje, ale nic na to nie wskazywało. -Zabijesz ją! - krzyknął jeszcze głośniej, a po twarzy Stefana spłynęła łza. Po raz kolejny przegrał walkę z samym sobą, jeśli teraz nie przerwie znowu zapędzi się w najmroczniejsze zakamarki wampirzej natury. Stanie się rozpruwaczem. O ile już się nim nie stał, teraz mogło być tylko gorzej. Nagle poczuł czyjeś ręce na swojej szyi, słychać było tylko dźwięk łamanych kości i zakrwawiony Stefan upadł na ziemię, a Caroline zaraz po nim. Dziewczyna zemdlała, straciła za dużo krwi. Damon uklęknął przy niej i przyłożył dwa palce do jej szyi. Puls był słaby, jedyne co mogło ją uratować to wampirza krew. Ugryzł się w dłoń, a następnie podsunął ją pod usta blondynki. Wzięła nieduży łyk, ale brunet miał nadzieję, że to wystarczy, aby ją uzdrowić. Nie mógł pozwolić na to, żeby umarła. Stefan zadręczałby się tym przez długi czas, a mimo odwiecznych kłótni i tak kochał młodszego brata, chciał dla niego jak najlepiej, co prawda rzadko mu to okazywał. Jednak dziewczyna nadal się nie budziła.<br />
-Cholera. - zaklął pod nosem.<br />
Na pewno nie umrze, ale bycie wampirem jest lepsze od śmierci?<br />
________<br />
<br />
Witam, szczerze powiedziawszy nie jestem pewna, co do tego rozdziału, ale chciałam pokazać jak czuję się Stefan, dlatego o Elenie jest tylko kilka wzmianek. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, liczę na komentarze, chętnie przeczytam, co mogłam poprawić :)<br />
<br />
PS. Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o nowych rozdziałach, napisz pod tym postem <a href="http://unfaithfully-y0urs.blogspot.com/p/informowani.html" target="_blank">KLIK</a><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-29417854820325280662014-11-22T09:44:00.000-08:002014-11-24T14:18:35.356-08:00Rozdział 2Elena siedziała na łóżku i patrzyła pustym wzrokiem gdzieś w dal. Minął miesiąc od śmierci jej rodziców, a nadal nie potrafiła normalnie funkcjonować. Praktycznie nie wychodziła z domu, odwiedzali ją Bonnie, Caroline i Stefan. Przyjaciółki zwykle zostawiały jej zeszyty, żeby była na bieżąco z lekcjami, a Stefan po prostu siedział z nią, żeby nie czuła się samotna. Robił wszystko by nie dopuścić do spotkania Eleny z Damonem, nie chciał, żeby Damon w charakterystyczny dla niego, niemiły sposób, przyznał, że to on zabił Gilbertów. Nie rozmawiał z nim o tym, bał się, że brat potwierdzi jego przypuszczenia, a wszystko na to wskazywało.<br />
Z kolei, młodszy brat Eleny, Jeremy zareagował na tą sytuację zupełnie inaczej niż jego starsza siostra. Włóczył się nocami po mieście z siostrą Matta, Vicky i grupą jej znajomych, którzy nie mieli zbyt dobrej opinii w Mystic Falls. Byli uważani za narkomanów i dziwaków, nic dziwnego skoro wieczory i noce spędzali na cmentarzu. Jeremy topił smutki w alkoholu po zmroku, a całe dni przesypiał. Jenna - siostra matki rodzeństwa, przejęła opiekę nad nimi, ale nie dawała sobie z tym rady. Między nią, a Eleną było tylko 12 lat różnicy, a Jenna była wyjątkowo niedojrzała jak na swój wiek. Sytuacja zmusiła ją do tego, by wydorośleć, wiedziała, że nie będzie w stanie odtworzyć dzieciom domu, który mieli dotychczas, ale robiła co w jej mocy.<br />
Jenna lekko zapytała do drzwi pokoju swojej siostrzenicy po czym uchyliła je nie czekając na odpowiedź dziewczyny.<br />
-Eleno, masz gościa. - powiedziała z delikatnym uśmiechem i szerzej otworzyła drzwi, w których ukazał się Stefan. Idealny jak zwykle, ale siedemnastolatka nie potrafiła patrzeć na niego z tą samą ekscytacją, co miesiąc temu. Cieszyła się, że ją wspiera i mimo, że jest teraz mało towarzyska, odwiedza ją prawie codziennie.<br />
-Wejdź. - wyszeptała z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Było jej ciężko, ale wiedziała, że w końcu będzie musiała oswoić się ze swoją nową rzeczywistością i stawić czoła temu, co czeka ją na zewnątrz, zwłaszcza, że w następnym tygodniu odbywa się bal z okazji Dnia Założycieli Mystic Falls. Musiała się tam pojawić, wiedziała, że mama tego chciała i razem zgłosiły się do pomocy przy organizacji balu.<br />
-Może wyjdziemy na spacer? Pójdziemy do mnie, pokażę ci jak mieszkam. - zapytał chłopak z nadzieją, że dziewczyna wyjdzie w końcu z czterech ścian. Wiedział, że jest jej ciężko, ale robił wszystko, by mogła poczuć się lepiej.<br />
-Właściwie... to czemu nie. Muszę zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. - powiedziała, a na twarzy Stefana pojawił się uśmiech. Zeszli na dół, Elena założyła czarne trampki, skórzaną kurtkę i wyszli z domu. Brunetka przekraczając próg drzwi wzięła głęboki oddech i spojrzała na drzewa, których liście już zaczynały żółknąć, a następnie ruszyli w stronę domu Salvatorów. Ku zdziwieniu Stefana całą drogę rozmawiali i po raz pierwszy od miesiąca zobaczył na twarzy Eleny prawdziwy uśmiech. Żałował tylko, że nie może jej powiedzieć całej prawdy o sobie i swoim bracie, ale wiedział, że tak będzie lepiej.<br />
-Mogę cię o coś zapytać? - powiedziała niepewnie Elena.<br />
-Jasne, pytaj.<br />
-Poszedłbyś ze mną na bal Założycieli? Jestem zapisana do pomocy przy organizacji, więc wypadałoby się również pojawić.<br />
-Oczywiście. - odpowiedział uradowany. -Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to również jestem do usług.<br />
Elena uśmiechnęła się jeszcze szerzej i lekko uścisnęła rękę Stefana. Ich palce splotły się ze sobą, a dłonie pasowały do siebie idealnie. Szli trzymając się za ręce do momentu, w którym Salvatore otworzył przed nią drzwi i wpuścił ją do środka. Wnętrze ogromnej rezydencji zaparło jej dech w piersiach.<br />
-Wow, to jest wasz salon? Nieźle...<br />
-Taaa... Rodzice zostawili nam trochę po sobie. - odparł i chciał jak najszybciej urwać ten temat, bo byłoby trochę niezręcznie mówić o matce, która zmarła przy porodzie 162 lata temu, a ojca zginął z rąk własnego syna. "Tak, to byłoby niezręczne" - pomyślał Stefan i postanowił pokazać Elenie swój pokój, do którego jeszcze nigdy nikogo nie zaprosił. Było w nim za dużo pamiątek z przeszłości. Nawet nie chodziło o to, że ktoś mógłby się domyślić, że żyje już ponad półtora wieku, ale o to, że wszystkie rzeczy wiązały się ze wspomnieniami, do których Stefan niekoniecznie chciał wracać. Szczególnie do tych związanych z Katherine.<br />
Brunetka ostrożnie weszła po szerokich drewnianych schodach jakby bała się, że jej jeden nieuważny ruch mógłby coś zniszczyć. Delikatnie przejechała dłonią po poręczy, a następnie weszła do pokoju, który wskazał jej Stefan. W pokoju panował mrok, a okna były zasłonięte beżowymi zasłonami. Jednak coś sprawiało, że chciało się w nim zostać. Elena przeszła się po całym pomieszczeniu, po czym usiadła na wielkim łóżku.<br />
-Chciałam ci podziękować za to, co robiłeś dla mnie przez ostatni miesiąc. Bez ciebie nie dałabym rady. - powiedziała cicho, gdy chłopak usiadła obok niej. Odwróciła głowę w jego stronę i popatrzyła na niego swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, a ich twarze były coraz bliżej siebie. Lekko zetknęli się nosami, wyraźnie słyszeli jak drugie oddycha aż ich usta się dotknęły i obydwoje zatracili się w pocałunku. Na początku ich wargi delikatnie się muskały, ale z sekundy na sekundę pocałunek się pogłębiał i stawał coraz bardziej namiętny. Zanim się zorientowali leżeli obok siebie i całowali bez opamiętania. Żadne nie chciało przerwać, ani posunąć się dalej. Jednak Stefan obawiał się, że zaprowadzi Elenę w najciemniejsze zakamarki swojej osobowości. Nie mógł do tego dopuścić, ale tak bardzo tęsknił za Katherine, nadal nie mógł o niej zapomnieć przez co czuł się jeszcze gorzej, bo wykorzystywał najmilszą dziewczynę jaką znał. Dziewczynę, która się przed nim otworzyła, pozwoliła zaopiekować, a on przed nią nie mógł. Jedyne o czym myślał to Katherine, której już nigdy nie będzie mieć.<br />
-Nie, nie, poczekaj. - powiedział jakby oszołomiony. - Nie możemy.<br />
Elena lekko speszona opuściła wzrok i usiadła na łóżku poprawiając dłonią potargane włosy.<br />
-Masz rację, przepraszam. Poniosło mnie.<br />
-To nie twoja wina, ja.. odprowadzę cię już, bo zaczyna się robić ciemno. Jenna pewnie się martwi.<br />
Oboje bez słowa wstali, zeszli na dół i wyszli z domu Salvatorów.<br />
<br />
-Nie możesz jej dokładniej zlokalizować? - zapytał uprzejmie lecz stanowczo Klaus. Był ubrany cały na czarno, a z jego strojem kontrastowała jasna karnacja.<br />
-Mówiłam ci Klaus, że bez żadnej osobistej rzeczy ani krwi sobowtóra nie mogę nic więcej zrobić. Mystic Falls nie jest taki duże. - odparła ze spokojem w głosie czarownica.<br />
Mężczyzna wziął głęboki oddech i uśmiechnął się.<br />
-Nie zapominaj dzięki komu żyjesz, Beatrice. - spokój zniknął z jej twarzy, gdy pierwotna hybryda zaakcentowała każde słowo patrząc w oczy wiedźmie i unosząc delikatnie jej podbródek. Beatrice przełknęła głośno ślinę, a po chwili w jej oczach pojawił się błysk.<br />
-Mogę zrobić jeszcze jedno, ale nie mam pewności, że to ci pomoże.<br />
-Mów, kochana. - zachęcił ją.<br />
-Poczujesz zapach jej krwi.<br />
-Wiedziałem, że coś wymyślisz, potrzebowałaś tylko małej motywacji. - powiedział z uśmiechem i wyszedł z pomieszczenia zostawiając kobietę samą. W oddali słyszał jak wypowiada zaklęcie po czym ruszył wzdłuż głównej ulicy.<br />
<br />
Elena i Stefan stali na ganku domu Gilbertów, oboje nie wiedzieli jak mają się zachować. Stali przez chwilę w bezruchu patrząc się na siebie, ale nie mogli tak stać wiecznie. Wiecznie to długo dla wampira.<br />
-Nie rozum mnie źle, Eleno. Bardzo cię lubię, ale nie chcę się spieszyć, bo wiem, że pośpiech nigdy nie służy, a chciałbym, żeby nam się udało. - mówiąc to sam już nie wiedział, czy mówi prawdę. Nie wiedział czy chciał to powiedzieć dziewczynie, która przed nim stoi czy swojemu wyobrażeniu.<br />
-W porządku, rozumiem. - kiwnęła głową i poczuła, że po jej ustach spływa ciesz. Dotknęła jednocześnie dłonią ust i nosa, na której została krew. - Lepiej już... - nie była w stanie dokończyć zdania, gdy spojrzała na Stefana. Jego oczy zrobiły się czarne, a dookoła nich pojawiły się ciemne żyłki. Zdążył szybko zamknąć usta i odwrócić się, ale mogłaby przysiąc, że widziała kły.<br />
-Dobranoc. - powiedział nie odwracając się, a po chwili już zniknął Elenie z pola widzenia. Przeszedł ją dreszcz, nie rozumiała nic z tego, co wydarzyło się przed chwilą. Wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i przyłożyła ją do krwawiącego wciąż nosa. Nogi lekko jej drgały, nie wiedziała czy ze strachu czy z zimna, ale była pewna, co do jednego - Stefan jest dla niej większą zagadką niż przypuszczała.<br />
<br />
________<br />
<br />
Hej, na początku chciałabym podziękować jeszcze raz za słowa uznania. Nie wiecie jak dużo to dla mnie znaczy. Zdaję sobie sprawę, że ten rozdział pozostawia wiele do życzenia, można się trochę w nim zagubić, ale bywało gorzej. Teraz, gdy główne wątki są mocniej zarysowane będzie coraz lepiej. Musi być.<br />
<br />
PS. Jeśli chcesz, żebym informowała Cię o nowych rozdziałach napisz pod tym postem <a href="http://unfaithfully-y0urs.blogspot.com/p/informowani.html" target="_blank">KLIK</a>Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-1384495953916790063.post-8114369202364960262014-11-10T10:53:00.001-08:002014-12-22T15:48:37.752-08:00Rozdział 1 Pierwszy dzień szkoły. Druga klasa liceum. Każdy uczeń przeklina ten dzień, z wyjątkiem jednej osoby, Eleny Gilbert. O 6:30 zadzwonił budzik, otworzyła oczy i z uśmiechem na ustach zerwała się z łóżka. Wzięła szybki prysznic i nałożyła przygotowane wieczorem ubranie. Stanęła przed lustrem, zmierzyła swoje odbicie wzrokiem, a w myślach podsumowała efekt - idealnie, jak zawsze. Zbiegła po schodach mimo, że prawdopodobnie stukot jej obcasów obudził wszystkich domowników, ale nie mogła wytrzymać z podekscytowania. Chwyciła jabłko z blatu, wrzuciła do torby i wyszła chociaż lekcje zaczynały się dopiero za ponad 30 minut. Uznała, że to będzie możliwość to przywitania się ze wszystkimi po wakacjach.<br />
<div>
Tak jak przypuszczała tylko ona cieszyła się z powrotu do szkoły, ale to było jej miejsce. Tu czuła się dobrze, ludzie ją lubili i interesowali się tą szczupłą brunetką. Lubiła być w centrum uwagi, to uczucie, gdy wszyscy na nią patrzą - dziewczęta z zazdrością, a chłopcy z podnieceniem, a niektórzy może nawet i z miłością. Samoocena Eleny wśród nich rosła. I może wydawać się na pierwszy rzut oka, że jest typową popularną dziewczyną, ale nie była taka. Zawsze starała się być dobra dla innych i właśnie to ludzie w niej doceniali. Była przeciwieństwem wrednych cheerleaderek z filmów dla nastolatek. </div>
<div>
Przywitała się już z większością osób, opowiedzieli sobie jak spędzili wakacje, ale dziewczyna zastanawiała się, gdzie jest Matt Donovan, którego nie widziała całe lato. "O wilku mowa" - pomyślała widząc wysokiego blondyna w koszuli w kratę wysiadającego z samochodu.</div>
<div>
̶ Cześć Matt! ̶ powiedziała z rzucając się chłopakowi na szyję. Mimo, że byli przyjaciółmi to nie widzieli się całe wakacje, bo Matt wyjechał do pracy, żeby pomóc mamie. Był jedną z najlepszych osób jakie miała. Jedyną jego wadą było to, że przyjaźń mu nie wystarczała.</div>
<div>
-Hej! - wręcz krzyknął i uścisnął mocno Elenę. - Tak się za tobą stęskniłem, jesteś jedynym powodem, dla którego wróciłem do szkoły.</div>
<div>
̶ Nie mów tak. ̶ odparła śmiejąc się i szturchając go łokciem. ̶ Lepiej chodźmy już, bo zaraz zaczynają się lekcje, a wolałabym nie spóźnić się na pierwszą historię. </div>
<div>
̶ Masz rację, chociaż w pierwszym dniu trzeba zachować jakieś pozory zainteresowania.. ̶ powiedział z uśmiechem. - Ja mam biologię, to złapiemy się na przerwie na lunch.</div>
<div>
̶ Okej! ̶ rzuciła idąc już w przeciwną stronę. Dzwonka jeszcze nie było, ale weszła do klasy i zajęła miejsce. Tak bardzo cieszyła się na ten dzień. W pewnym momencie aż sama dziwiła się swoją postawą, ale optymizmu nigdy za wiele. Uśmiechnęła się sama do siebie, co prawdopodobnie wyglądało głupiej niż mogłoby się wydawać, bo usłyszała męski głos..</div>
<div>
̶ Wszystko w porządku? ̶ zapytał, dziewczyna skierowała wzrok na niego i chyba pierwszy raz w życiu nie mogła wydusić z siebie słowa. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w nią z rozbawieniem. Nie odpowiadała przez dłuższą chwilę, bo zdążyła przeanalizować każdy szczegół jego ciała. Wysoki brunet, dobrze zbudowany z aroganckim uśmiechem na ustach. Na ustach, które mogłaby całować.. "Stop, stop! Ziemia do Eleny." ̶ zganiła samą siebie w myślach.</div>
<div>
̶ Tak, tak, po prostu cieszę się na ten dzień. ̶ rzuciła w pośpiechu, aby nie kazać mężczyźnie czekać dłużej na odpowiedź, bo pewnie i tak myśli, że jest co najmniej... dziwna. Uśmiechnął się szerzej, wszedł w głąb klasy i usiadł ławkę przede nią, a jego twarz była skierowana w jej stronę. Elena przyglądała mu się z zaciekawieniem, a on jej. Czuła się jakby zaglądał jej w głąb duszy, jego wzrok był strasznie przeszywający. Nie wiedziała kim był, ale było w nim coś intrygującego.</div>
<div>
̶ Nie sądziłem, że jeszcze ktoś cieszy się z powodu szkoły. Ale gdzie moje maniery, jestem Damon, Salvatore. ̶ powiedział wyciągając rękę.</div>
<div>
̶ Elena Gilbert, miło mi ̶ Podała mu dłoń, którą delikatnie musnął ustami nie zrywając przy tym kontaktu wzrokowego. ̶ Nigdy cię tu nie widziałam, przeniosłeś się skądś?</div>
<div>
̶ Tak, przez jakiś czas mieszkałem w Europie, ale moja rodzina pochodzi z Mystic Falls. Przyprowadziłem młodszego brata, Stefana i przy okazji postanowiłem się trochę rozejrzeć, jak widać dobrze zrobiłem. ̶ powiedział i puścił jej oczko nie przestając się uśmiechać. - zdążył wypowiedzieć ostatnie słowo i zabrzmiał dzwonek oznaczający początek zajęć. ̶ Na mnie już czas. Miło cię było poznać, Eleno. ̶ powiedział Damon skupiając się na każdej głosce jej imienia, wstał i ruszył w kierunku drzwi mijając się z uczniami.<br />
Elena była pod wrażeniem mężczyzny ̶ samo to słowo powodowało, że przechodziły jej ciarki podniecenia, nie był to jakiś zwykły chłopak z liceum. To jej bardzo imponowało, ale jednocześnie zastanawiała się kim tak naprawdę jest. Nigdy nie słyszała o Salvatorach, jedyne, co wiedziała to to, że była to rodzina założycieli. Jej przemyślenia ustały, gdy w drzwiach pojawił się nowy uczeń, domyśliła się, że to brat Damona. Był młodszy, ale jego wygląd wcale na to nie wskazywał. Miał ciemne włosy, nieco jaśniejsze niż jego starszy brat, zielone oczy i idealne rysy twarzy. Na czarnej dopasowanej koszulce odznaczał się każdy mięsień. Elena uśmiechnęła się, ale chłopak nawet na nią nie spojrzał, przeszedł obok niej obojętnie i usiadł na drugim końcu klasy. Dziewczyna zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. Nie mogła uwierzyć, że Stefan ją zignorował, nigdy jej się to nie przydarzyło, co spowodowało, że to tego z braci by wolała.<br />
̶ Witam wszystkich. ̶ powiedział donośnym głosem Alaric Saltzman, nauczyciel historii. ̶ Mam nadzieję, że wypoczęliście podczas wakacji, ale teraz zabieramy się do pracy. ̶ uśmiechnął się i przysiadł na swoim biurku. W klasie zapadła cisza, wszyscy wsłuchiwali się w głos nauczyciela, ale jak zawsze Caroline, najlepsza przyjaciółka Eleny, miała coś do powiedzenia.<br />
̶ Pssst! Elena! ̶ powiedziała szeptem, żeby zwrócić na siebie uwagę dziewczyny, co jej się udało, bo brunetka skierowała swój wzrok na nią. ̶ W piątek organizuję imprezę w Mystic Grill, przyjdziesz?<br />
̶ Jeśli na tej imprezie pojawi się ̶ wskazała ruchem na Stefana ̶ to z przyjemnością. ̶ obie zachichotały i zrobiły to głośniej niż powinny, bo zwróciły na siebie uwagę pana Saltzmana.<br />
̶ Nie przeszkadzam paniom? ̶ zapytał spokojnym głosem, mimo, że dziewczyny mu przeszkadzały. Wydawał się być zawsze uśmiechnięty, opanowany i każdemu służył pomocą. Dzięki temu zyskał sympatię uczniów, ale również nauczycieli. Elena już kilka razy widziała go z nauczycielką angielskiego, Margaret Davidson, która zawsze wydawała jej się osobą niemiłą, przy Saltzmanie była roześmiana. Pewnie dlatego, że co chwilę rzucali sobie zalotne spojrzenia.<br />
̶ Przepraszamy. ̶ powiedziały jednocześnie Elena i Caroline. Do końca lekcji już nikt się nie odezwał i tak spokojnie minął cały tydzień. Z dnia na dzień ekscytacja Eleny malała. Chodziła do szkoły, że zobaczyć Stefana i miała nadzieję, że w końcu chłopak zwróci na nią uwagę, ale nic na to nie wskazywało.<br />
W piątkowe popołudnie nie miała ochoty, żeby wyjść na imprezę, ale po namowach Bonnie i Caroline, zdecydowała, że pójdzie chociaż na chwilę. Zjadła obiad z rodzicami i Jeremym, po czym poszła na górę, by przygotować się na wieczór. Napełniła wannę gorącą wodą i zanurzyła się cała. Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy, żeby zrelaksować się przez chwilę. Zastanawiała się wtedy, czemu Stefan ją ignoruje. Nawet, gdy zapytała o notatki z historii, odpowiedział jej w dwóch słowach i chciał jak najszybciej się oddalić. Na początku miała wątpliwości, którego z braci by wolała i oczywiście wybrała tego niedostępnego. Lubiła wyzwania, a rzadko mogła się naprawdę zaangażować. To zazwyczaj chłopcy o nią zabiegali i to ona była niedostępna.Teraz wiedziała jak oni się czuli. Jej rozmyślenia spowodowały niepokój i postanowiła przez chwilę nie myśleć o niczym. Zanurkowała i otworzyła oczy pod wodą. Trwała tak przez krótką chwilę, aż zobaczyła jakąś postać. Woda zniekształciła jej obraz, przez co jeszcze bardziej się przestraszyła. Jedyne czego była pewna to to, że był to mężczyzna. Szybko wynurzyła się, w pośpiechu owinęła wokół siebie ręcznik i wyszła z łazienki. Przysiadła na łóżku, żeby się uspokoić po czym zaczęła się ubierać. Poczuła chłód na jeszcze lekko wilgotnych plecach. Odwróciła się i zobaczyła, że okno jest otwarte na oścież. "Czyli ktoś tu był" - pomyślała, a dreszcz przeszedł jej po plecach.<br />
̶ Wybieramy się gdzieś, bracie? ̶ zapytał Damon z uśmiechem opierając się o framugę drzwi pokoju Stefana.<br />
̶ Ja się wybieram. ̶ odpowiedział spokojnym tonem poprawiając kołnierzyk czarnej koszuli.<br />
̶ Beze mnie? Już dawno nie byłem na imprezie dla licealistów. A mam ochotę się trochę pobawić. Jeśli wiesz, co mam na myśli. - ironiczny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Stefan nie musiał nawet na niego patrzeć, by wiedzieć, że ma właśnie ten irytujący wyraz twarzy.<br />
̶ Dopiero wróciliśmy do Mystic Falls, więc spróbuj się zachowywać, bo nie zamierzam po tobie sprzątać.<br />
̶ W latach 20 byłeś bardziej skory do zabawy, ale trudno. Może Elena.. Gilbert dostarczy mi trochę rozrywki. ̶ na samą myśl o dziewczynie przejechał językiem po zębach, a jego oczy stały się czarne.<br />
̶ Damon, nie zbliżaj się do niej.<br />
Roześmiał się się i rozłożył ręce ̶ Powstrzymaj mnie. ̶ po czym opuścił dom w szybki tempie zostawiając Stefana w jego pokoju. Od początku wiedział, że powrót do miasta wraz z bratem będzie serią niekończących się porażek, ale żył nadzieją, że Damon kiedyś się zmieni. Jednak z każdym dniem wydawało mu się, że ta przemiana graniczy z cudem. Liczył się z tym, że będzie musiał powstrzymać brata lub zatuszować to, co zrobił. Nie czekając ani chwili dłużej równie szybko jak Damon wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i najszybciej jak mógł pojechał w stronę centrum. Po kilku minutach znalazł się już na miejscu i spacerkiem doszedł do Mystic Grill. Prawdopodobnie nawet, gdyby nie miał wyostrzonego słuchu, słyszałby muzykę dobiegająca ze środka. Wszyscy tańczyli i bawili się w najlepsze, a duża część uczniów prawdopodobnie nie będzie jutro tego pamiętać. Czerwone kubeczki z alkoholem stały na każdym stoliku, były w każdej dłoni. Stefan rozejrzał się i zobaczył Elenę, która stała z Caroline Forbes i Bonnie Bennet pijąc piwo. Jej widok go uspokoił, chociaż miał pewność, że Damon się do niej nie dobrał. Spojrzał w stronę baru, przy którym oczywiście siedział drugi Salvatore i popijał szkocką. Poczuł na sobie wzrok Stefana i uśmiechnął się pod nosem.<br />
̶ Szybciej niż się spodziewałem. ̶ powiedział cicho, ale wiedział, że brat i tak go usłyszy. Po chwili Stefan znalazł się obok niego i ruchem ręki dał znak barmanowi, żeby również podał mu szklankę szkockiej. Damon szybkim ruchem dopił do końca, wstał z wysokiego stołka przy barze i poszedł w stronę Eleny, która nadal stała z koleżankami. Stefan pokręcił głową z dezaprobatą, przechylił szklankę i ruszył za bratem, wyminął go i znalazł się koło Eleny. Od początku roku unikał jej, bo nie mógł znieść jej obecności. Za bardzo przypominała mu kogoś z przeszłości. Tylko, że to, co przy niej czuł było jeszcze gorsze. Zwłaszcza, gdy dziewczyna układała włosy na jedną stronę i eksponowała całą szyję, tak jak dziś. Stefan przełknął ślinę i próbował zapanować nad sobą, co dużo go kosztowało, bo jedyne, co w tym momencie był w stanie usłyszeć to krew przepływająca przez tętnice tej drobnej brunetki. Wziął głęboki wdech i przywitał się z każdą z dziewczyn, ale wiedział, że musi uniemożliwić Damonowi kontakt z Eleną.<br />
̶ Zatańczymy? ̶ zapytał i szarmancko wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. Elena uśmiechnęła się, uścisnęła jego dłoń i poszli na parkiet.<br />
̶ Cieszę się, że w końcu możemy porozmawiać. Już się bałam, że coś ze mną nie tak. ̶ powiedziała i zaśmiała się cicho kładąc jedną rękę na ramieniu Stefana, a drugą trzymała jego dłoń. Poczuła jego rękę delikatnie obejmującą ją w pasie, podniosła wzrok i spojrzała w oczy, które patrzyły na nią wzrokiem przepełniony troską. Nie wiedziała skąd się to bierze, bo tak naprawdę rozmawiają ze sobą po raz pierwszy, ale to spojrzenie sprawiło, że zrobiło jej się cieplej na sercu. Kołysali się w rytm muzyki jeszcze przez parę minut, Elena miała nadzieję, że ta chwila będzie trwała wiecznie nie spodziewała się, że właśnie od tej chwili jej życie nie będzie już nigdy takie samo.<br />
Poczuła wibracje w kieszeni i gdyby Stefan ich nie poczuł, Elena nawet by nie drgnęła. Jednak chłopak puścił ją i powiedział jej na ucho:<br />
̶ Chodźmy na zewnątrz, bo tu nic nie usłyszysz. ̶ położył dłoń na jej talii i nakierował ją w kierunku drzwi, które jej otworzył. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko i spojrzała na wyświetlacz telefonu. Nie znała tego numeru, ale mimo to odebrała.<br />
̶ Halo?<br />
̶ Dobry wieczór, Elena Gilbert? ̶ powiedział kobiecy głos w słuchawce.<br />
̶ Przy telefonie, a kto mówi? ̶ zapytała lekko zaniepokojona, głos wydawał jej się znajomy, ale nie mogła go skojarzyć z żadną konkretną osobą.<br />
̶ Proszę przyjechać do szpitala w Mystic Falls, chodzi o twoich rodziców. ̶ głos kobiety przybrał smutny ton, przez co w głowie Eleny pojawiły się najgorsze wizje tego, co mogło się stać. Momentalnie zbladła, a jej oddech przyśpieszył. Rozłączyła się bez słowa.<br />
̶ Eleno, wszystko w porządku? ̶ zapytał Stefan z niepokojem. Było mu źle z tym, że nie mógł po prostu jej przytulić, bo przecież słyszał rozmowę, ale nie mógł się zdradzić.<br />
̶ Nie. ̶ odpowiedziała roztrzęsiona. ̶ Proszę cię, zawieź mnie do szpitala. ̶ w jej oczach stanęły łzy. Obawiała się najgorszego.<br />
̶ Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Chodź, mam samochód na parkingu.<br />
Przez całą drogę Elena powtarzała w myślach jedno zdanie "błagam, niech nic im nie będzie", ale im bliżej szpitala byli tym jej obawy stawały się większe. Była tak zestresowana, że nawet nie zauważyła, że Stefan cały czas trzyma ją za rękę, a po przyjeździe na miejsce, prowadzi ją do szpitala obejmując ramieniem. Weszli do środka i dziewczyna podeszła do pielęgniarki, która stała na korytarzu.<br />
̶ Jestem Elena Gilbert, ktoś do mnie dzwonił, żebym jak najszybciej przyjechała.<br />
̶ Ach, tak.. ̶ westchnęła, a zmartwienie wymalowało się na jej twarzy. ̶ Doktor Riley zaraz do ciebie przyjdzie.<br />
Elena i Stefan usiedli na korytarzu. Znowu trzymał jej dłoń, aby dodać jej otuchy. Nie odezwali się do siebie słowem, Elena nie była w stanie nic powiedzieć, a Stefan wiedział, czemu ma przyjść lekarz. Jedyne co mógł teraz zrobić to być tu z Eleną i nie zostawiać jej w takiej chwili. Po chwili przyszedł dr Riley i dziewczyna zerwała się na równe nogi, nie powiedziała ani słowa tylko czekała.<br />
̶ Eleno, robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby uratować twoich rodziców, ale obrażenie były zbyt rozległe.. ̶ chciał jeszcze coś powiedzieć, ale Elena już i tak go nie słuchała cały świat nagle się dla niej zatrzymał. Jedyne, co wtedy czuła to jakby ktoś rozrywał jej serce. Osunęła się na kolana i schowała twarz w dłoniach. Stefan odprawił lekarza gestem dłoni, a następnie posadził Elenę na krześle, przytulił ją mocno i delikatnie gładził po plecach. Dopiero, gdy dziewczyna zasnęła w jego uścisku wstał biorąc ją na ręce i położył ją na kanapie, która znajdowała się na końcu korytarza. Przykrył ją swoją kurtką i po cichu poszedł do dyżurki lekarza.<br />
̶ Przepraszam, jeśli mogę wiedzieć to co im się stało? ̶ zapytał lekarza, nie mógł się powstrzymać, bo przeczuwał, że to może być związane z Damonem.<br />
̶ Niestety nie mogę przekazywać takich informacji, nie jest pan z rodziny. ̶ powiedział beznamiętnie podpisując jakieś dokumenty. Nawet nie podniósł wzroku znad papierów.<br />
̶ Chyba się nie zrozumieliśmy. ̶ odparł oschłym głosem Stefan i nagle był twarzą w twarz w lekarzem. Przytrzymał jego głowę tak, aby mężczyzna patrzył mu się w oczy. Źrenicę Stefana zmniejszyły się ̶ Jak Gilbertowie zginęli?<br />
̶ Znaleźli ich ciała osuszone z krwi. ̶ wzrok lekarza wydawał się być pusty, ale skupiony na tym, co mówi do niego chłopak i od razu odpowiedział na jego pytanie.<br />
̶ Zapomnij o tej rozmowie. ̶ powiedział i opuścił dyżurkę, a lekarz wrócił do swoich zajęć.<br />
<br />
________<br />
<br />
Witam wszystkich, którzy natknęli się na mojego bloga. Jest to pierwszy rozdział mojego opowiadania, które jest inspirowane "Pamiętnikami Wampirów". Nie jest to idealne, ale lubię pisać i uznałam, że może warto coś opublikować, aby ktoś dokonał obiektywnej oceny i wskazał, co mogłabym poprawić. Liczę na szczere komentarze i mam nadzieję, że chociaż trochę kogoś wciągnął ten rozdział.</div>
Agnesshttp://www.blogger.com/profile/06226409207322984125noreply@blogger.com6