Po wczorajszym wyjściu do Mystic Grill, Elena jeszcze długo nie spała, przez co obudziła się dopiero po dwunastej. Okropnie bolała ją głowa i miała sucho w ustach. Jeszcze nigdy nie miała takiego kaca. Zwlokła się z łóżka i skierowała do łazienki. Przemyła twarz wodą, umyła zęby, a następnie wyszczotkowała długie włosy. Musiała odpuścić kolejny dzień szkoły, nawet gdyby bardzo chciała tam iść, nie dałaby rady. Chciała cały dzień spędzić w łóżku, najlepiej śpiąc. Wyszła z pokoju, żeby przynieść sobie coś do picia. Schodząc po schodach usłyszała śmiech Jenny i jakiś męski głos. Zeszła na dół, po czym skierowała się w stronę kuchni, w której zobaczyła Damona opierającego się o blat. Jak zwykle wyglądał nieprzyzwoicie dobrze. Idealnie ułożone ciemne włosy, czarna koszulka i ciemne jeansy. Uśmiechał się szeroko, przez co w jego policzkach pojawiły się dołeczki, które dodawały mu uroku. Na sam jego widok Elena lekko się uśmiechnęła, zapominając na chwilę o wczorajszej sytuacji. Bracia Salvatore mieli w sobie coś, co sprawiało, że zapominała o bożym świecie. Damon lubił to wykorzystywać, dlatego musiała wziąć się w garść i zignorować to jak brunet cudownie wygląda.
̶ Cześć Elena! ̶ powiedział radosnym głosem mężczyzna. Jenna odwróciła się w stronę siostrzenicy, trzymając w ręku kieliszek napełniony czerwonym winem.̶ Damon przyszedł jak spałaś, ale powiedział, że ma dla ciebie niespodziankę, więc go wpuściłam ̶ wyjaśniła kobieta wyraźnie zafascynowana aparycją wampira.
̶ W porządku.. chyba. ̶ Ostatnie słowo dziewczyna niemalże wyszeptała, wiedziała, że Damon je usłyszy i to jej wystarczyło. Niemiłe wspomnienia wróciły, nie chciała, żeby tu był i nie chciała więcej go widzieć.
̶ To ja zostawię was samych ̶ powiedziała ciotka Eleny opuszczając kuchnię, a przy tym puściła jej oczko, na co brunetka przewróciła tylko oczami, a następnie skierowała wzrok na Salvatore'a.
̶ Po co przyszedłeś? ̶ zapytała.
̶ Wyjaśnię ci wszystko tak jak obiecałem ̶ odparł, a dziewczyna czuła, że z każdą chwilą złość staje się coraz mniejsza. Kiwnęła jedynie głową i niepewnie zrobiła kilka kroków do przodu, aby zaraz usiąść na kuchennym blacie. Damon rozglądał się po kuchni, po czym zaczął zaglądać do wszystkich szafek, którymi później trzaskał. Hałas wydawany przez drzwiczki irytował dziewczynę i sprawiał, że ból głowy, który odczuwała stawał się silniejszy.
̶ Co ty robisz? ̶ spytał ze skrzywioną miną, a ręką zasłoniła prawe ucho.
̶ Jak to co? Robię ci obiad ̶ powiedział uśmiechając się do Eleny, gdy w końcu znalazł garnek, do którego wlał wodę, wsypał makaron i postawił go na gazie. Napełnił kieliszek czerwonym winem, a następnie dolał trochę do swojego, prawie już opróżnionego.
̶ Ja dzisiaj sobie odpuszczę, ale może przejdźmy do rzeczy ̶ powiedziała nieco zniecierpliwiona. Wampir robił wszystko, aby zapomniała o tym, że jest na niego zła i może nawet o tym, że spotykała się ze Stefanem. Damon zawsze był dla niej miły, chociaż wiedziała, że jest zdolny do różnych złośliwości oraz czynów, których nie potrafiła sobie wyobrazić. Miał wiele wad, ale czuła, że przy niej jest naprawdę sobą. Zaczęła w myślach przekonywać samą siebie. Podświadomość podpowiadała jej, że to jest złe, że nie powinna podtrzymywać tej relacji, ale serce skutecznie tłamsiło wszystkie wątpliwości, które przychodziły jej do głowy. Nie potrafiła się przyznać, że lubi starszego Salvatore'a. Patrzyła w milczeniu jak miesza sos do spaghetti i, co chwilę dorzuca jakieś przyprawy uśmiechając się, gdy zaczęło smakować tak jak należy. Przykrył garnki pokrywkami, po czym zbliżył się do Eleny, której ciało aż zadrżało, mimo, że mężczyzna nawet jej nie dotknął. Oparł się o lodówkę i założył ręce na piersi, co uwydatniło mięśnie na jego ramionach. Gdy Damon otworzył usta, aby zacząć opowiadać jej o nadnaturalnych stworzeniach, dziewczyna nagle oprzytomniała i bez zastanowienia wypaliła:
̶ Jesteśmy tylko przyjaciółmi ̶ po chwili zdała sobie sprawę, że wcale nie musiała tego mówić, bo brunet uśmiechnął się i jakby zawstydzony, co nie było do niego podobne, wbił wzrok w podłogę.
̶ Wiem, nawet nie przeszło mi przez myśl, że jest inaczej. Mogę już przejść do rzeczy? ̶ odczekał chwilę, aż speszona Elena kiwnęła głową. ̶ Zacznę od początku. W 1864 roku, ja i Stefan poznaliśmy Katherine Pierce. Z wyglądu była bardzo podobna do ciebie. Na początku z charakteru również, dopóki nie dowiedziałem się, że spotykała się nie tylko ze mną, ale również z moim bratem. Nie chciałem odpuścić, kochałem ją, nie wyobrażałem sobie bez niej życia. Ona nie wyobrażała sobie życia bez nas obu, nie potrafiła podjąć decyzji. W końcu nie wytrzymaliśmy i kazaliśmy jej wybierać. Obiecała, że podejmie decyzję następnego dnia o zachodzie słońca. Byłem przekonany, że to mnie wybierze, wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przemieniła Stefana w wampira, a wszystko, co mi mówiła było kłamstwem. Wiem, że manipulowała Stefanem, była w tym mistrzynią, ale nie sądziłem, że uda jej się nastawić przeciw sobie braci. Następnego dnia Katherine ponownie mnie zaskoczyła. Stała się w moich oczach potworem. Oboje powiedzieli mi, że się kochają, a ja jestem tylko zauroczeniem, które musi zakończyć. Stefan mnie ugryzł, myśleli, że będę wolał umrzeć niż stać się jednym z nich i żyć z cierpieniem do końca życia.
Elena zbladła. Nie sądziła, że młodszy brat Damona jest sprawcą tego czym teraz są. Jej świat w ciągu kilku sekund przewrócił się do góry nogami. Było jej szkoda Damona, a mimo, że nie znała Katherine zdążyła obdarzyć ją nienawiścią.
̶ A co się z nią stało? ̶ zapytała drżącym głosem.
̶ Zaraz po tym jak się pożywiłem poszedłem do niej i wbiłem w jej serce kołek, a potem patrzyłem jak jej ciało staje się skamieniałe. To był mój pierwszy dzień bycia wampirem, a stałem się istotą, która budzi obrzydzenie. Nie umiałem nad sobą panować i przez przypadek wyłączyłem człowieczeństwo. Miałem swoje lepsze i gorsze chwile przez ostatnie 170 lat. Potrafię przestać, gdy chcę, ale były momenty, w których czerpałem satysfakcję z ludzkiej śmierci. Wiem, że tego nie pochwalasz, Eleno, ale wszystko, co mi się przydarzyło przyczyniło się do tego, kim teraz jestem. Uratowałem Caroline, bo mój brat ma teraz "gorszy moment", o ile tak można nazwać chęć zabicia każdego kogo spotka. Mimo nienawiści, nadal się o siebie troszczymy, mamy tylko siebie. Nie jestem aż takim potworem, aby skazywać się na wieczną samotność ̶ powiedział i wziął łyk wina. Za każdym razem, gdy chociażby przypominał sobie, to co przed chwilą opowiedział budziło w nim gniew. Zmarszczył brwi, ale wiedział, że jeśli Elena teraz go znienawidzi przynajmniej będzie wiedziała o nim wszystko.
̶ Nie wiem, co powiedzieć. Ja... ja przepraszam za to, co powiedziałam wcześniej ̶ odparła przeczesując palcami swoje długie włosy. Czuła się winna, że oceniała Damona nie wiedząc o nim wszystkiego, nic nie było takie jakim jej się wcześniej wydawało. Stefan przedłożył miłość do brata nad miłość do dziewczyny, która ich wykorzystywała.
̶ Nie przepraszaj, nie masz za co. Wbrew ogólnemu przekonaniu wiem, co jest złe, a co jest dobre po prostu się tym nie przejmuje, a to sprawia, że ludzie reagują na mnie tak jak ty wczoraj. Nie mam ci tego za złe ̶ powiedział i podszedł do kuchenki, na której gotował się makaron oraz sos, po czym wyłączył gaz i nałożył na przygotowane wcześniej talerze. Między nimi zapadła chwila milczenia, usiedli przy stole, po czym zaczęli jeść. Elena czuła się głupio, ale tyle pytań przychodziło jej do głowy, musiała zaspokoić swoją ciekawość. Odłożyła widelec, na który nawinęła długie nitki makarony i przez chwilę przyglądała się niebieskookiemu wampirowi, który podniósł wzrok i pytająco wzruszył ramionami.
̶ Jecie normalne jedzenie? ̶ spytała niepewnie, co rozśmieszyło Damona.
̶ Nie musimy, ale tak, wszystko działa u nas normalnie, mimo, że jesteśmy martwi. Masz jeszcze jakieś pytania? ̶ odpowiedział z uśmiechem i dolał trunku do swojego kieliszka.
̶ Nie zapytałam jeszcze o Caroline. Co z nią?
̶ Aktualnie jest u mnie w domu, chciałem jej dać pierścień, dzięki któremu możemy wychodzić na słońce, miałem zabrać Stefana, bo i tak w piwnicy nie jest narażony na promienie, ale... ̶ przerwał na chwilę i zastanowił się, co ma teraz powiedzieć. ̶ W każdym razie, szukam teraz czarownicy, która go stworzy, a Caroline ma się coraz lepiej, powiedziała, że powoli się przyzwyczaja i będzie piła krew ludzką, ale tylko z torebek z krwią, bo za bardzo się boi, że kogoś skrzywdzi ̶ powiedział, to ze spokojem w głosie i miał ogromną nadzieję, że Elena nie zwróciła uwagi na pauzę, którą zrobił podczas wypowiedzi. Stefan zniknął, nie było go nigdzie w okolicach Mystic Falls, teraz jedyne, co może zrobić to czekać aż gazety i telewizja zaczną huczeć o atakach dzikich zwierząt. Nie sądził, że po raz kolejny jego brat straci kontrolę, a to on będzie musiał być "tym odpowiedzialnym".
̶ Strasznie się o nią martwię, nie powinna być teraz sama ̶ westchnęła cicho.
̶ Tak, masz rację. Chyba lepiej już pójdę. ̶ Wstał, po czym zaniósł swój talerz do kuchni, a następnie opróżnił kieliszek, w którym na dnie było kilka kropel czerwonego trunku. Założył na siebie skórzaną kurtkę, którą wcześniej rzucił na wysoki stołek stojący przy blacie i skierował się w stronę drzwi wyjściowych zanim Elena zdążyła zaprotestować. Zerwała się z krzesła i podążyła za nim.
̶ Pójdę z tobą, Care przyda się wsparcie.
̶ Jest jeszcze za wcześnie, mogłaby ci coś zrobić. Ma silną wolę jak na młodego wampira, ale wolałbym nie ryzykować ̶ powiedział patrząc w brązowe oczy dziewczyny, które nie były przepełnione złością tak jak kilkadziesiąt minut wcześniej. Patrzyły na niego z troską i współczuciem, którego nikt mu nie okazywał. Elena była istotą o nieskazitelnej duszy, którą wampir mógł jedynie zniszczyć. Zniszczyć tak jak wszystko, czego się dotknął. Dłoń chciała ją dotknąć, usta czule całować, a serce kochać przez całą wieczność. Miał przeczucie, że ona chce tego samego, wystarczyło tylko zapytać, aby się przekonać, a po raz pierwszy od dawna Salvatore'owi brakowało odwagi. Bał się odrzucenia, ale chciał wszystko wyrzucić z siebie. Przymknął na chwilę oczy, po czym zbliżył się do dziewczyny i przyłożył dłoń do jej twarzy.
̶ Nie powinniśmy być przyjaciółmi, nie po to tutaj przyszedłem. Nie po to los sprawił, że się spotkaliśmy. Nie po to podszedłem do ciebie w szkole. Oboje wiemy, że jest między nami coś, z czym staramy się walczyć, ale przegramy tę walkę. Ja już to zrozumiałem, ale będę cierpliwie czekać, aż ty dojdziesz do tych samych wniosków. Narazie Eleno Gilbert... ̶ imię i nazwisko ledwo przeszły mu przez gardło, a oczy, których źrenice się zmniejszyły zaczęły błyszczeć ̶ zapomnisz o tym, co ci teraz powiedziałem. Jedynie się uścisnęliśmy, rzuciłem przez ramię "do zobaczenia" i wyszedł, żeby zająć się Forbes. Do niczego nie będę cię zmuszać aż sama zaakceptujesz swoją miłość do mnie.
Źrenice obojga powróciły do dawnych rozmiarów i stało się tak jak Damon przed chwilą powiedziała. Opuścił dom zostawiając Elenę samą przed drzwiami. Dziewczyna poczuła, że ma w oczach łzy, ale nie wiedziała z jakiego powodu. Nie była świadoma, że przed chwilą z jej umysłu został wymazany moment, na który czekała, ale nie chciała się do tego przyznać.
__________
Witajcie kochani, przybywam z nowym rozdziałem. Jak już pisałam w komentarzach miałam kilka wersji, a dzisiaj znowu wymyśliłam coś innego. Przyznam, że ciężko mi się było rozkręcić na początku, ale może jest to też związane z tym, że byłam zalatana przez święta i nie potrafiłam się skupić. Teraz w każdym rozdziale coś będzie się wyjaśniać, ale prawdopodobnie będą się one pojawiały co dwa tygodnie, bo matura
Szczęśliwego nowego roku!
PS1. Wkrótce powstanie nowa zakładka Liebster Award
PS2. Jeśli chcesz, żeby informowała Cię o nowych rozdziałach, napisz pod tym postem KLIK